sobota, 1 czerwca 2013

R7

   Słońce wyłoniło się znad horyzontu, a jego jasne promienie zaczęły się przebijać do mieszkań przez okna domów mieszkańców Ikebukuro. Niektórych wtedy akurat zaczął budzić drażniący i nie lubiany dzwonek przez wielu ludzi, a mianowicie dźwięk budzika.
    Jeszcze zaspany blondyn ręką po omacku zaczął szukać swego budzika, obsypując szatańskie urządzenie różnymi określeniami. Po chwili po chwili jego ręka natrafiła na niego i zacisnęła. ( mam skojarzenia.. O.O Uspokój się zboczeńcu.. XDD ) Uniósł rękę i cisnął budzikiem o ziemię, stwierdzając, że nie chce mu się iść do pracy, więc postanowił sobie ją odpuścić. Przewrócił się na drugi bok i wrócił do krainy snów.
    Shizuma w tym czasie już nie spała, tylko siedziała na dachu jakiegoś budynku, usilnie próbując obudzić Katsuyoshi'ego, który miał jej opowiedzieć coś więcej o jej rodzinie i tym samym o niej, ale on jakby na złość wszystkiemu się nie budził, więc postanowiła poczekać.Patrzyła w dół na ludzi, którzy z góry byli teraz tylko małymi, czarnymi kropkami. Ich wygląd z dachu kojarzył się jej z życiem ludzkim, bo jest małe kruche i łatwo je odebrać. Wstała i naciągając na głowę czarny kaptur tak, żeby zasłonił jej co najmniej pół twarzy. Poszła w stronę wyjścia z dachu. Po zejściu wolnym krokiem przemierzała ulice miasta, mijając wielu ludzi, którzy się śpieszyli  albo odwrotnie. Zaczęła iść przez park, szukając sobie ławki. Znalazła ją w szybkim tempie i usiadła, a na wprost niej była fontanna. Wpatrywała się w nią, a w pewnym momencie dostała czymś. Tą rzeczą okazała się być zapalniczka. Podniosła ją i spojrzała na chłopaka, który jak przypuszczała po nią przyszedł. Spojrzała mu w oczy, które kryły głęboko w sobie strach i przerażenie, przed jej osobą. Przez chwilę zastanowiło ja to, co go w niej przerażało, czego się obawiał? takie rozmyślenia, po chwili porzuciła, bo były bezcelowe. Niedaleko siedziała grupka chłopaków, która pewnie wysłała po zapalniczkę, tego przerażonego kotka. Na jej ustach pojawił się cień tajemniczego uśmiechu, którego prawie nie dało się dostrzec, bo zniknął tak szybko, jak się pojawił.  ( jak ninja. XD )
- Oni cię wysłali? - spytała, wskazując na grupę wcześniej wspomnianych nastolatków, bo na starszych nie wyglądali. Odpowiedział jej skinieniem głowy.
    Wstała z miejsca i wręczyła mu rzecz, po którą przyszedł.
- Który we mnie rzucił? - padło pytanie z jej ust, patrzyła na chłopaka, po którym można było stwierdzić, że waha się nad udzieleniem odpowiedzi. Po chwili namysłu, pokazał jej gestem dłoni jednego z grupki, który miał szarą czapkę z daszkiem. Uśmiechnęła się z pogardą, widząc jaki to chłopaczek był taki strasznie odważny w stosunku do niej. Ruszyła w ich stronę, pewnym krokiem. Jej wzrok stał się chłodny, a zarazem strasznie przenikliwy. Pociągnęła go za kaptur, bo był odwrócony do niej tyłem i miał bluzę na sobie. Nastolatek zareagował słowami:
- Co do cholery?! - warknął młodzieniec, odwracając głowę do tyłu, mierząc brunetkę gniewnym spojrzeniem. Na twarz Shizumy wstąpił demoniczny uśmiech, lecz spojrzenie pozostawało niezmienne.
- Rzuciłeś we mnie zapalniczką, po którą wysłałeś tamtego wystraszonego kotka? - zapytała chłodnym tonem.
- Nie. Nie wiem, o czym ty mówisz, więc puść mnie kobieto! - skłamał, ale kłamanie nie było jego mocną stroną, gdyż było łatwo wyczuć kłamstwo w jego słowach, a jak się spojrzało na jego kumpli to było się tego pewnym, po ich minach. 
- Kłamiesz. - mruknęła zimno. 
- Tylko pogarszasz swoją sytuację. Przyznaj się uczciwie i przeproś ładnie, to przeżyjesz jakoś. Uprzedzam, nie należę do osób cierpliwych. - dodała po chwili, wolną ręką sięgając do kieszeni. Drugą ręką puściła jego kaptur. Odwróciła go do siebie gwałtownie i zaczęła przyduszać go lekko.   
- To jak? - spytała i spojrzała na jego towarzyszy, upajając się widokiem ich przerażonych spojrzeń, które ze sobą wymienili.
- Pieprz się, a nawet gdybym to ja w ciebie rzucił, to co?
- To, że nie lubię tchórzy, którzy naprzód kozaczą, a potem wysługują się kimś innym. Zmieniłam zdanie, nie będę się z tobą cackać. Ciekawe czy przeżyjesz, a teraz miłego lotu życzę. - wymruczała mu do ucha z drwiącym uśmieszkiem, po czym rzuciła nim za siebie, jak jakąś puszką po coca-coli. Widząc przerażenie na twarzach jego kumpli zaśmiała się krótko,  a chłopak wylądował w fontannie z okrzykiem bólu.
 Dziewczyna jakby nigdy nic poszła w swoją stronę. Krążyła po mieście, nie mając większego celu oraz oczekując, aż jej demon z łaski swojej się obudzi. Po godzinie wróciła do mieszkania, które jej wydawało się okropnie duże i puste. Z westchnieniem udała się do swojego pokoju. Ponownie wezwała swojego demona, który ty razem odpowiedział na jej wezwanie.
~ Miałeś mi opowiedzieć o przeszłości, pamiętasz? ~ zapytała go.
~ Pamiętam. Jak sądzę chcesz się teraz czegoś dowiedzieć, prawda? ~
~ W rzeczy samej. Ty mi czytasz w myślach, że to wiedziałeś. ~
~ Nie muszę ci w nich czytać, ja je wszystkie znam, czy chce czy nie chcę. ~
~ Dlatego, że jesteś częścią mnie? ~
~ Tak, coś w tym stylu. ~
~ Ty zawsze ze mną byłeś? ~
~ Od urodzenia. Zostałaś wybrana. ~
~ Wybrana? ~ powtórzyła.
~ Dokładnie. Zapewne zastanawia ciebie, o co w tym wszystkim chodzi. Już ci wyjaśniam. Twojej rodzinie służymy od lat. Odkąd twój prapra... dziadek wraz z waszą rodziną w mieście, które zamieszkiwali zostali zaatakowani. Twój dziadek przeżył, ale widział masowy mord na jego bliskich. Zostaliście wrobieni w to, że byliście rodziną mafijną. Dowiedział się tego, a jego chęć zemsty mnie przebudziła. Zawarliśmy umowę, że pomogę mu dokonać zemsty i że jak będzie w następnych latach jego rodzina w niebezpieczeństwie, to się pojawię i będę na jej usługi. ~ opowiedział jej.
~ Ale dlaczego zostałam wybrana? ~ spytała.
~  Ponieważ wybieram osobę, którą będę zamieszkiwał, gdyż muszę mieć z wami kontakt jakiś. Wybrałem ciebie, bo twoje ciało potrafi wytrzymać moją obecność ~ wyjaśnił jej.
~ Czyli dzięki temu możesz z łatwością przejąć nade mną kontrolę, więc możesz również użyć go do ochrony innego członka mojej rodziny. Takie ciało jest tobie potrzebne? ~
~ W razie takiej potrzeby tak będzie, nie masz chyba nic przeciwko, co? ~
~ Zależy w jakiej będę sytuacji. ~ odparła.
~ Jak będzie ci groziło niebezpieczeństwo, to oczywiste, że naprzód pozbędę się zagrożenia twojego, w końcu robisz za mój pojemnik. ~
~ Jakie to urocze. ~ rzuciła sarkastycznie.
Demon zignorował tą odpowiedź dziewczyny i zapytał:
~ To wszystko, co cię trapi? W związku ze mną, czy twoją przeszłością. ~ zapytał ją.
Dziewczyna chwilę nie odpowiadała, rozważając zdobyte informacje. Po chwili stwierdziła:
~ Jak na razie to wszystko. Jak będę  miała jakieś wątpliwości, to dam ci znać. ~  
~ Dobrze, to ja idę spać. Dobranoc ~ rzucił demon i ucichł.
  Położyła się na łóżku i przymknęła oczy. Zaczęła sobie wyobrażać to, co Katsuyoshi jej opowiedział. Zaczęło ją ciekawić, kto wrobił jej przodków w to, że są rodziną mafijną. Było to trochę zabawne, ale z drugiej strony ta osoba była naprawdę podła, żeby osoby, które były niewinne skazać na coś takiego. Zapewne jej demon wiedział, kim była osoba, która doprowadziła do najazdu i masakry, więc stwierdziła, że później go o to zapyta. Po chwili doszła do wniosku, że nie będzie nad tym tak bardzo rozmyślać i wstała, po czym wyszła z domu. W końcu nie zostało jej dużo czasu, żeby tu przebywać, a jej się w tym miejscu bardzo podoba. Zaczęła chodzić sobie po galeriach, kupując różne rzeczy, a pod wieczór udała się w drogę powrotną do swojego tymczasowego mieszkania. Humor się jej poprawił znacznie. Na miejscu rozpakowała się i zaczęła przyrządzać sobie coś do jedzenia. Po zjedzeniu kolacji, przez jakiś czas oglądała telewizję, aż w końcu położyła się spać do łóżka z lekkim uśmiechem, który widniał na jej ustach.
   Heiwajima spacerował po swojej dzielnicy jak to zwykle miał w zwyczaju po pracy i nie tylko. Izaya był ciekawy jak minie mu dzień, gdy go były barman przez cały dzień nie zobaczy. Blondyn zapalił papierosa i usiadł na ławce i spojrzał na fontannę przed sobą. Był zadowolony, że ten wredny informator mu się nie kręci w pobliżu. Jednak nieobecność pchły przez ten cały czas, wydawała się mu dziwna, ale nie zbyt się tym przejmował, bynajmniej miał taką nadzieję. Westchnął cicho i spojrzał w niebo, zastanawiając się czemu rozwodzi się nad jego nieobecnością, a nie zaliczyć ten dzień do udanych, bo go do tej pory nie widział. ( Dzień bez Izayi - dzień stracony xD ) Za to Orihara go widział, będąc gdzieś w bezpiecznej odległości od niego, by nie został zauważonym. Widząc zamyślenie, na twarzy bestii Ikebukuro, która przyglądała się gwiazdą to miał ochotę dowiedzieć się, o czym on myśli. Uśmiechnął się lekko. Rozgwieżdżone niebo wyglądało niesamowicie, i po raz pierwszy uznał, że w jakimś stopniu, wręcz magicznie. Przyglądał się temu bezkresowi, który nie ważne ile kilometrów dzieli od siebie ludzi to ich łączy w pewnym sensie. Piękne za dnia i nocy. Wieczne jak nie wiele rzeczy w świecie. W końcu przestał na nie patrzeć i wstał. Uśmiech zniknął z jego ust. Zdeptał niedopałek papierosa, którego jakiś czas temu rzucił na ziemię. Ruszył przed siebie, po drodze wyciągając paczkę papierosów z której wyjął jednego i wetknął sobie do ust. Schował opakowanie i wyciągnął zapalniczkę, odpalając szluga. Zaciągnął się cichym zabójcą, by po chwili wypuścić dym z ust. Informator wciąż podążał za nim z ukrycia, przyglądając się swojemu wrogowi, który oddawał swe chwile nałogowi z jakimś zamyśleniem w oczach i relaksem wypisanym na twarzy. Taki obraz wydawał się brunetowi prawie, że niesamowity. Bo wszystko się z tym idealnie komponowało. Po chwili potrząsnął głową, ganiąc się za tak bzdurne myśli. Zauważył, że blondyn wszedł w sferę, w której Izaya nie  byłby w stanie się nigdzie ukryć. Zaklną siarczyście w myślach. On jak zwykle nie robi nic po jego myśli. ~ Czyżby zrobił to instynktownie? A może... ~ pomyślał i przy zaczęciu swojej nie skończonej myśli, spojrzał na osobę, za którą podążał. Po krótkiej obserwacji wyrwało mu się ciche westchnięcie. ~ To niemożliwe ~ stwierdził w myślach, patrząc jak jego cel coraz bardziej się oddala, a on z każdą chwilą zaczyna tracić go coraz bardziej z widoku. Jednak były barman w pewnym momencie się zatrzymał. Blondyn oparł się o barierkę, która oddzielała chodnik od ruchliwej ulicy. Przyglądał się samochodom, które pędziły gdzieś. Wyjął papierosa z ust i pozbył się dymu ze swoich płuc. Upuścił na ziemie peta, a potem go przydeptał butem. Rysy jego twarzy  wykazywały, że nad czymś intensywnie rozmyśla, co osoba, która obserwowała nawet z daleka zauważyła. Orihara po raz kolejny żałował, że nie jest w stanie czytać w ludzkich myślach.
  Heiwajima ruszył w drogę powrotną do swojego mieszkania. Informator wycofał się w kolejne miejsce bezpieczne do obserwacji. Gdy blondyn dotarł do swojego mieszkania, śledzący go natomiast Izaya wszedł na dach jednego z budynków, który umożliwiał mu dalszą obserwację. Usiadł i wyjął zza kurtki lornetkę z szerokim uśmiechem na twarzy. Zaczął ponowną obserwację z pomocą lornetki.
   Shizuo zrobił sobie jedzenie i usiadł na kanapie, ogladając telewizje i jedząc kolacje. Nie robił nic specjalnego. Po zjedzeniu umył naczynia i dalej oglądał jakiś film. W końcu jednak zgasił telewizor i poszedł do łazienki. Wziął prysznic i wszedł do swojego pokoju w samych bokserkach, ziewając. Położył się do łóżka, gasząc światło. Orihara odsunął od twarzy lornetkę i ją schował. Przetarł oczy ręką, podnosząc się. Po raz ostatni spojrzał na budynek, w którym mieszkał blondyn.
- Dobranoc, bestyjko. - powiedział z uśmiechem i udał się do wyjścia z dachu. Po opuszczeniu budynku ruszył do Shinjuku swoim radosnym, skocznym krokiem z firmowym uśmieszkiem na twarzy. Ludzie trzymali się od niego z dala jak od ognia. Informator przywykł do tego. Nie chcieli mieć zniszczonego życia, ale to tylko od niego zależało, czy zainteresuje się akurat tą osobą, czy też nie. Idąc tak zaczął się zastanawiać, co mogło spowodować dzisiejszy zamysł jego wroga. Brunet przywołał obraz jego zamyślonej twarzy. ~ Trochę wyglądało jakby się czymś martwił, ale czym? Lekarz mu powiedział, że ma raka? ~ zakpił w myślach, uśmiechając się przy tym drwiąco. W końcu wszedł do swojego apartamentu. Namie już dawno tu nie było. Wesołym krokiem wkroczył do swojego biura i jak zwykle usiadł przy komputerze. ~ A teraz czas na codzienną dawkę rutyny ~ zaświergotał radośnie w myślach, ciągle mając uśmiech na swoich ustach.
   Wszedł na chat dollarów i zaczął rozmawiać z  tam obecnymi użytkownikami. W pewnym momencie przypomniało mu się o dziewczynie, na którą jakiś czas temu wpadł. Przypomniał sobie także, że i Shizuś ją zna. ~ Może ona jest powodem jego zamysłu? ~ prześlizgnęło mu się przez głowę takie pytanie. Zaciekawiło go to, więc postanowił przypomnieć sobie jej imię i nazwisko, ciągle czatując. Informator mimo usilnych prób nie był w stanie tego zrobić.  Ziewnął, zakrywając usta ręką. Spojrzał na miasto, po czym znów zwrócił się w stronę komputera. Po jakimś czasie zmęczenie wzięło nad nim górę, pomimo wielu wypitych kubków kawy, przysnął z głową na klawiaturze.
________________________________________________
  Prezent na Dzień Dziecka. xD Tak wiele osób może pomyśleć, że porzuciłam to opowiadanie, ale nie po prostu miałam zawias weny w stosunku do niego.

 

4 komentarze:

  1. Jestem pierwsza! XD
    Opko zajebiaszcze... jezu jak ja lubię czytać Twoje opowiadania xD
    Kiedy nowa część? :D
    *niezaspokojone dziecko* XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie udało mi się być pierwszą xD (tyle przegrać)
    No nic, zajmijmy się czymś ciekawszym xD
    Rozdzialik bardzo fajny, mam nadzieje, że w najbliższym czasie doczekamy się 8, ale kto wie C: Jeżeli cię ciekawi moja opinia bardzo poprawiłaś się w pisaniu od rozdziału 1 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeyeyeyeye, Katsu~~ Przypomniały mi się słowa pewnej osoby; "Budzi się we mnie bestia!! ..... leniwiec" ;-;
    No i ten, jak ja dawno nie czytałam nic z Shizuo i Izkiem :o
    Także ten... weny, córcia, weny! Q.Q
    I pisz Ty dalej, bo poszczuję Cię wyimaginowanym szlabanem, o c:

    OdpowiedzUsuń
  4. nareszcie *.* uwielbiam to *.* masz mieć wenę ,bez dyskusji! xD

    OdpowiedzUsuń