czwartek, 13 czerwca 2013

Za pozno poznane uczucie.

 Wiem, że tego nie ma w zapowiedziach. Jednak zapowiedzi zrealizuję, gdy moje sprawy się wszystkie uregulują. Czyli niedługo. Teraz wstawię wam shota, który wyszedł pod jakimś nagłym impulsem.
____________________________________________________________
   Stałem na dachu szkoły. Jedynego miejsca, które niegdyś uważali ludzie, że kochałem, bo chroniłem tej szkoły jak największego skarbu. Tak niegdyś było. Moja szkoła i miasto było całym moim światem. Jednak w pewnym momencie pojawiłeś się Ty. Z charakteru byliśmy trochę podobni, jednak ja miałem gorszy.    
Jednak nigdy nie sądziłem, że polubię spędzać z tobą swój czas. Jednak ty zawsze traktowałeś mnie jak dziecko. Byłem dla ciebie tylko rozrywką, gdy się nudziłeś. Teraz to zrozumiałem. Szkoda, że za późno. Nie sądziłem, że kiedykolwiek moje serce, które było skute barierą z lodu zostanie ożywione. W sposób, którego się obawiałem. Nie chciałem, by to uczucie się we mnie obudziło. Niestety los nie był mi przychylny,  więc je obudził. A może to nie los, a ty je obudziłeś, będąc tego całkowicie nieświadomy. Jednak teraz to nie miało znaczenia. Siedziałem na ławce w parku. Czekałem na ciebie. Noc spowiła już miasto, a światłem, które ją rozdzierało były uliczne latarnie. Dziś był ten sądny dzień, w którym dowiesz się prawdy, której przez dłuższy czas nie chciałem przyjąć do wiadomości. Koniec tej gry. Jak to się wszystko skończy będę wolny od tych uczuć, które są dla mnie jak przekleństwo, czy znamię wyryte na sercu.
   Przed sobą ujrzałem na początku fioletowy płomień, a potem twoją osobę. Nie zwróciłem uwagi, gdy mój pierścień przed twoim pojawieniem się zaświecił, bo byłem zbyt zajęty tym co zaraz miało się zdarzyć. Bałem się, co będzie, gdy się dowiesz. Nie tylko z tobą, ale i co stanie się ze mną. Jak zareaguje, nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. Przeszył mnie chłodny, aczkolwiek przyjemny dreszcz po plecach, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Jednak nałożyłem swoją maskę, którą nie byłeś w stanie rozgryźć. Tyle mi wystarczyło.
- Więc, czemu o tej porze mnie wzywasz? Co takiego ważnego masz mi do powiedzenia? - twoje słowa wyrwały mnie z mojego zamysłu.
  Przez dłuższą chwilę myślałem jak mam ci to powiedzieć. Obawiałem się, jednak znałeś mnie na tyle, że jak nagle bym powiedział, że zapomniałem lub coś do tego podobnego od razu wyczułbyś moje kłamstwo. Wiedziałem, że nie mogę się wycofać. Powinieneś wiedzieć. Nie ważne co będzie potem. Wciągnąłem głośno powietrze do płuc. Zmrużyłem oczy, jednak nie ponaglałeś mnie, za co dziękowałem w duchu.
- Widzisz... ja od jakiegoś czasu - zacząłem niepewnie, przerywając nasz kontakt wzrokowy, jakby nagle brudny chodnik stał się bardzo ciekawym obiektem.
- Hm? - mruknąłeś jedynie, czekając aż dokończę. Wiedziałem, że nie spodobało ci się, że mówiąc do ciebie, nie patrze chociażby w miejsce, w którym stoisz.
Jednak zaraz się przekonasz dlaczego tak jest. Nastała między nami cisza. Nie była przyjemna, była napięta. Słyszałem swój własny oddech, który wydawał się być ciężki, jakby ktoś mi położył na klatce piersiowej odważnik z mosiądzu. W uszach bębnił także dźwięk bicia mojego serca. W życiu nie czułem takiego stresu. Nawet na sprawdzianach. Czułem się jak jakaś nastolatka, która chcę wyznać szkolnemu play boy'owi miłość. Nie było ono wcale fajne.
- Że ja od jakiegoś czasu cię kocham. - ostatnie dwa słowa z trudem przeszły mi przez usta, prawie nie dosłyszalne. Poczułem jak serce uderza szybko, a odgłos jego bicia, bębniący w uszach się wzmógł. Z trudem przełknąłem głośno ślinę. Powoli podniosłem głowę, by móc na ciebie spojrzeć. Wydawała mi się dziś naprawdę ciężka. Obraz twojej obojętnej miny i chłodnego wzroku bardzo mnie zabolał. Już wtedy wiedziałem, że poniosłem druzgocącą klęskę. I wtedy odpowiedziałeś mi jak ostatni drań.
- Aha. Ja cię nie kocham. - ton nie wyrażał emocji, ale miałem wrażenie, że twoje oczy przez chwilę patrzyły na mnie kpiąco. Nie wytrzymałem i wstałem gwałtownie. Odsunąłeś się nieco, wiedziałem, że odruch ten był niekontrolowany. Bez zbędnych słów szybko się zacząłem od miejsca naszego spotkania oddalać. Czułem twój wzrok na sobie, dopóki nie zniknąłem z twojego widoku. Mimo woli przeszły mnie wtedy dreszcze, które przeklinałem siarczyście w myślach. Moje kroki skierowały się do mego mieszkania. Nie minęło dużo czasu, a stanąłem w swoim pokoju przy szufladzie. Otworzyłem ją i wyjąłem srebrny pistolet. Naładowałem broń i schowałem. Po czym opuściłem dom. Nie myślałem racjonalnie, o ile w ogóle myślałem nad czynem, który chciałem popełnić. Niedługo potem stałem na dachu mojej szkoły. Przeszedłem przez siatkę i stałem na skraju dachu. Spojrzałem w dół i uśmiechnąłem do siebie. Wyjąłem zza płaszcza pistolet, przystawiając do skroni. W moich myślach rozbrzmiały słowa:
Przepraszam, za moją głupotę.
Jednak skoro nie mogę cię mieć nie będę w stanie być sobą.
Nawet jeżeli teraz bym tego nie zrobił i tak moje złamane i rozszarpane serce, które chroniłem niegdyś by tego nie zniosło.
Chcę podziękować ci za wszystko, mimo że tak mnie zraniłeś.
Kocham cię Alaude.
Z tymi myślami pociągnąłem za spust. W jednej chwili wszystko zalało się czernią, ale wciąż na mych ustach widniał uśmiech, który tym razem był szczery. Zawsze chciałem umrzeć z uśmiechem na ustach, jednak nie sądziłem, że tak stanie się naprawdę kiedykolwiek. Moje bezwładne ciało spadło z dachu, jednak przed roztrzaskaniem się zostało uchronione. Przez osobę, która do tego doprowadziła.
   Alaude spojrzał na ciało chłopaka. I po raz pierwszy poczuł jakby coś rozrywało go od środka. Od tylu lat poczuł coś czego nigdy nie doświadczył. Przytulił martwe ciało do swojej piersi.
- Przepraszam. Nie zdążyłem cię od tego uchronić. - wyszeptał. Jego głos drżał. Do oczu z niewiadomych mu przyczyn napłynęły łzy, które zaczęły skapywać na bladą twarz osoby, którą tak zranił. Dopiero, gdy stracił go na zawsze, dowiedział się, że najważniejszą dla niego osobą na świecie był on -
Hibari Kyoya. 

5 komentarzy:

  1. Piękne. Smutne. Piękne.
    Nie wiem, co bardziej XD
    Nie złapałam większego doła, o to się nie bój. Ale Twoją notkę przeczytałam niemal ze łzami w oczach, chociaż nie znam tego anime ;_;
    XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Alaude jest zły, więc już ukradłam łuk G i mogę się na nim zemścić na krzywdzenie Kyoyi (on niby krzywdzić innych może, ale oni go nie xD). Gdybym była bardziej uczuciowym stworzeniem to był się pewnie wzruszyła, bo to było cudne i smutne ;__;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yey, aż mi łzy do oczu napłynęły ;-; Urocze, fajnie się czytało, tak... lekko? Tak, to chyba dobre określenie.
    Pisz dalej, córcia, może jakieś Sasodei? c8<
    Weny ^^
    lol, zalogowało mnie na inne konto o.o"

    OdpowiedzUsuń
  5. To było.. No wiesz.. Jesteś taka niemożliwa 8C
    Przestań mi tak grać na uczuciach, błagam cię ,_, To, jak zestawiasz ze sobą słowa jest nie do opisania. Każda scena jest taka.. łatwa do wyobrażenia (dzięki tobie >3<). Świetnie to piszesz, aż czuję ten ból ;-; Niesamowicie opisujesz uczucia, tak prawdziwie. Jakbyś tak samo cierpiała pisząc to.. Chociaż mam nadzieję, że tak nie jest.
    Tak pięknie i prawdziwie opisanego bólu jeszcze nie widziałam.
    Jeżeli ten komentarz jest chaotyczny to bardzo przepraszam, ale emocje jeszcze nie wygasły xD
    Więcej chęci do pisania i weny~ |D

    OdpowiedzUsuń