piątek, 28 grudnia 2012

Nie ważne ile ran mi zadałeś. Zawsze będę z Tobą.

Tak nagle mnie wzięło i jest krótkie bardzo.
_________________________
Byłem z tobą odkąd sięgam pamięcią. Zawsze przy twoim boku. Byłem w ciebie wpatrzony jak w obrazek, będąc gotowym w każdej chwili oddać za ciebie swoje życie. Bo byłeś jedynym, dla którego żyłem. Byłem w stanie wybaczyć ci wszystko, nawet to, że odpychałeś moja pomoc, jednak wiedziałem, że potrafiłbyś się o mnie troszczyć.  Przechadzałem się po Las Noches, gdy mnie zawołałeś. Kazałeś mi podążyć za tobą, co posłusznie wykonałem. Zaprowadziłeś mnie do jakiś drzwi, które otworzyłeś i niemal mnie tam wepchnąłeś. Po czym wszedłeś za mną i zamknąłeś nas tam na klucz. Od tego wszystko się zaczęło. Byłem poniżany przez ciebie, bity, gwałcony. Nie ważne jak krzyczałem, nikt mnie nie słyszał, a nawet nie chciał, a więc znosiłem to. Ile razy na moim ciele były szramy po bacie, kiedy zostałem przykuty do zimnej ściany? Wiele. Jednak ja nie przestałem ciebie uwielbiać  mimo wszystkiego co mi zrobiłeś nadal byłem oddany tobie. A teraz ranny śmiertelnie patrzę na swojego oprawcę, który pada na ziemię martwy. Czy chcę czy też nie pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie czułem się szczęśliwy, a za to przeraźliwie smutny. Nie przydałem się mu, nie byłem w stanie go ochronić  Prawdopodobnie go kochałem... mimo iż zostałem przez niego wykorzystany. Nim straciłem przytomność szepnąłem jeszcze '' Gomenasai Nnoitora-sama. '' i pogrążyłem się w bezkresnej czerni.