piątek, 19 stycznia 2024

Brakujący element

  Siedział na murku dręczony bezsennością. Spoglądał na pogrążone we śnie Seretei, które wyglądało zjawiskowo w tak rozgwieżdżoną noc. Nie pamiętał czy kiedykolwiek wcześniej widział tak czysty nocny nieboskłon udekorowany gwiazdami. Widok był zachwycający, ale odnosił wrażenie, jakby mu osobiście czegoś brakowało. A może raczej kogoś.

- Powinienem zbudzić Rose, żeby ze mną pooglądał gwiazdy? - zastanowił się na głos, odchylając lekko do tyłu.

Wiedział jednak, że to zły pomysł. Jego przyjaciel zapewne doceniłby widok, ale nie darowałby mu wywleczenia go z takiego powodu z łóżka. Wolał, aby Kinshara jednak nie poszła w ruch. Zerknął w dół, w kierunku ziemi wciąż zastanawiając się nad tym tematem, aż sobie przypomniał. Poczuł się, jakby znowu oberwał w tym miejscu sandałem w twarz, a to akurat wydarzyło się dość dawno temu. Faktycznie odkąd tu wrócił na swoje stare stanowisko, po walce z Aizenem było w jego otoczeniu dość cicho bez jej hałaśliwej obecności. Została w świecie ludzi uważając, że tutaj już nie było dla niej miejsca i zostanie zresztą Visordów. W głębi duszy cieszyła go ta decyzja.

Sosuke wprawdzie był zamknięty w więzieniu, ale obraz jak Gin Ichimaru przebił ja na wylot i strach jaki mu towarzyszył, gdy trzymał ją w ramionach czując jej krew przesiąkająca przez ubranie i brudzącą jego dłoń. Aizen. To on przysporzył im tyle cierpienia. Nie podobało mu się to, że zamiast zabić go wsadzili do więzienia. Nie mógł z tym jednak nic zrobić. Dobrze, że Hiyori w razie wypadku nie byłaby tutaj obecna. Myśl ta przynosiła mu ulgę, bo w tamten dzień zrozumiał jak bardzo mu na niej zależało.

  Zeskoczył z murku i udał do swoich kwater po kilka rzeczy. Jakiś czas później ostrożnie wyminął drzemiących strażników i wymknął się Senkaimonem do ludzkiego świata. Napisał do Love sms’a i błąkał się ulicami miasta, dopóki nie dostał odpowiedzi. Szedł uliczką wpatrzony w ekran telefonu, będąc pochłonięty kłótnią z przyjacielem nieintencjonalnie zderzył się z kimś, gdy wychodził zza zakrętu.

- Uważaj, jak leziesz, ty – usłyszał przepełniony irytacją ton. - Shinji?

Hirko miał już zacząć odruchowo przepraszać, zanim dotarł do niego znajomy głos. Zerknął w dół i uśmiechnął szeroko.

- Hiyo, aua! - zawył, bo w ramach powitania dostał z kolanka w brzuch.

- Co to miało być, ty głupi łysolu?! Uważasz, że jestem taka mała, aby mnie nie zauważyć?! - oburzyła się.

- Ile razy mam ci mówić, że nie jestem łysy?! Moje włosy na głowie mają się wyśmienicie – zapewnił obrażony. - Nic takiego nie powiedziałem? Zagapiłem się, dlatego na ciebie wpadłem!

- I tak jesteś łysolem – stwierdziła złośliwie i uśmiechnęła z satysfakcją, widząc jego zirytowane spojrzenie. Uwielbiała mieć okazję, aby ich role się zamieniły i to ona mogła mu dokuczać. - Niezła wymówka, ale nich ci będzie – dodała na temat jego tłumaczenia.

- To nie jest żadna wymówka!

- Tak, tak na pewno – odparła i machnęła lekceważąco ręką. - Swoją drogą, co ty tu robisz?

- Wpadłem w odwiedziny – wzruszył ramionami i zerknął na zakupy, które trzymała w dłoniach. - Daj mi to i chodźmy, bo ich zagłodzisz – dodał i zabrał jej torby, aby odwrócić się i ruszyć do ich bazy.

Ignorował oburzone okrzyki Sarugaki za swoimi plecami. Nie tak planował to spotkanie, ale nie przeszkadzało mu to. Może i tak było lepiej. Uśmiechnął się pod nosem, gdy Hiyori dogoniła go wciąż ciskając wyzwiskami. Musiał przyznać przed samym sobą, że brakowało mu jej krzykliwości.

  W czasie, gdy Hirako spędzał w najlepsze czas z przyjaciółmi, to porucznik Hinamori i inni zastanawiali się co się z nim stało oraz gdzie zniknął kapitan piątej dywizji.

sobota, 6 stycznia 2024

Różaniec Wspomnień

  Przechodził obok cmentarza, który skąpany był w blasku zachodzącego słońca. Mijanie tego miejsca nasuwało mu jedno wspomnienie. Bursztynowe oczy proszące, aby jej uwierzył, że gdy żyła została tutaj pochowana.

Późniejsze zapewnienie, gdy niósł ją na plecach, że wskazane przez nią miejsce naprawdę było miejscem jej spoczynku. Potwierdzenie tego najboleśniejszym kłamstwem w jego życiu.

Przyniosło jednak jej ulgę, bo odeszła z poczuciem, że jej wspomnienia są prawdziwe.

  Jemu za to kojarzyło się z gorzkim smakiem porażki. Nie uratował jej, choć starał się ze wszystkich sił i możliwości jakie miał. Nie powiedział tego nigdy na głos, ale z jakiegoś powodu zależało mu na tym, aby móc słyszeć jej śmiech, oglądać jej uśmiech i widzieć żywotne iskierki w jej bursztynowych oczach, w których można było się zatracić na zawsze.

Pragnął być częścią jej życia, obserwować jak wspina się na wysokie punkty w mieście, aby podziwiać rozciągający się przed nią widok.

Tęsknił za nią.

,, Nie chcę, żebyś umarł Ichigo’’

Senna go ostatecznie uratowała i światy, które miały się ze sobą zderzyć. Zapłaciła za to najwyższą cenę, a on nie mógł się z tym pogodzić.

Chciałby mieć ją z powrotem.

- Przepraszam – usłyszał nagle, gdy poczuł jak ktoś na niego wpada.

Głos wydał mu się dziwnie znajomy.

   Spojrzał w dół na osobę, z którą się zderzył. Ujrzał dobrze sobie znaną twarz i bursztynowe oczy.

- Naprawdę bardzo przepraszam – dodała, widząc zaskoczony wyraz twarzy chłopaka. Nie rozumiała tego. Wyglądał, jakby zobaczył ducha. - Czy my się znamy? - zapytała, bo po przyjrzeniu mu się wydawał się jej w jakiś sposób znajomy.

- Nic się nie stało. Nie wydaje mi się – odparł Kurosaki, starając się maskować szok jaki odczuwał.

- Dziwne. Wydajesz się jakoś znajomy – uznała w zamyśle, marszcząc lekko brwi. - Możemy jednak zawsze się poznać, jeśli byś chciał – dodała entuzjastycznie, choć lekko krępowała się wysunięciem tej propozycji.

Ichigo zawahał się. Ona go nie pamiętała i wiedział, że powinno to tak zostać. Miała nowe życie i ta świadomość powinna mu wystarczyć.

- Bardzo chętnie cię poznam – stwierdził wbrew rozsądkowi, bo nie chciał znowu jej stracić.

- Jestem Senna.

- Ichigo – przedstawił się.

- Miło mi cię poznać, Ichigo! Miałbyś ochotę przejść się ze mną do wesołego miasteczka? - zapytała, wskazując na widoczny z tego miejsca Diabelski Młyn.

- Bardzo chętnie – przyznał, domyślając się, że wskazany mu punkt będzie główną atrakcją, na której jej zależało.

Dziewczyna z promiennym uśmiechem wzięła go za rękę i pociągnęła w kierunku celu ich podróży.