sobota, 17 października 2015

Remember?

Witajcie! Choć to nie kolejna część Pamiętnika Samobójcy, to jednak coś nowego. Pamiętnik się będzie pojawiał, ale postanowiłam, że postaram się go przeplatać z jakimiś shotami. Postacie w tym opowiadaniu są z serialu Supernatural, z którego możecie się spodziewać teraz więcej opowiadań.
________________________________________

  Hej, Castielu, pamiętasz jak razem obserwowaliśmy wzburzone morze nocą? Wspólne spędzanie czasu, moje niewinne żarty, które musiałeś znosić? Opowieści, którymi cię uraczyłem, gdy wracałem po wypełnionej misji. Gdy mogłem spędzać z tobą czas, odcinając się od kłócących się ze sobą starszych braci. W końcu jednak przez ten konflikt odszedłem z Niebios, wybierając drogę ucieczki. Tchórzliwy ruch, jak na Bożego Wojownika, ale czasem i najsilniejsi mają chwile słabości, bo chyba ten czas mogę tak nazwać. Odcięcie się nie przyniosło ulgi, nie dało odpocząć myślom, przyniosło więcej bolesnej świadomości nieuniknionego. Zacząłem obserwować Winchesterów, na których to wszystko miało się zakończyć. Patrzyłem bezczynnie, jak przeznaczenie zbliża się coraz szybciej. W końcu i ty pojawiłeś się w życiu łowców. Zmieniałeś się, aż w rezultacie zbuntowałeś przeciw własnym braciom. Wybrałeś podążanie własną ścieżką, której przyglądałem się z uwagą. Byliśmy podobni pod względem przekonań, wyróżnialiśmy się pośród wielu innych niebiańskich braci. W końcu zrozumiałem pod jakim względem ludzie byli lepsi od istot idealnych. Potrafili wybaczać, starali się czynić dobro, choć każdy z nich na pewno kiedyś popełnił coś złego mniej lub bardziej. Starają się uczyć na błędach. Są niedoskonali, ale trwają, choć ich życie jest tak łatwe do zdeptania. My zaś gardzimy nimi, czując się lepsi, choć tacy nie jesteśmy. Myślę, że gdyby Michał i Lucyfer potrafili wybaczać może ich przeznaczenie nie musiałoby tak wyglądać. Dzięki temu zrozumiałem, że ucieczka nie jest rozwiązaniem. Muszę postawić się własnej rodzinie, a nauczyłem się tego właśnie od człowieka. Wiem, po której stronie muszę się opowiedzieć. Chciałem ci przekazać bracie, że to moje pożegnanie. Jeśli to przeczytasz, ja będę już martwy. Tylko nie zalewaj się łzami, bo jeszcze nie skończyłem tej wiadomości! Jak przeczytasz do końca to wtedy możesz szlochać, po raz ostatni wydaję ci rozkaz, mały żołnierzu. Jednak do rzeczy. Zapamiętaj słowa, które są wyryte na tym papierze, dobrze? Jeśli czytasz dalej, biorę to za zgodę. Chciałem ci przekazać, że Cię Kocham i jestem z ciebie dumny. Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowym aniołem i zawsze taki dla mnie pozostaniesz. Żegnaj, Castiel. 
                                                                                                                            Twój Trickster. 


   Po przeczytaniu ostatnich słów listu zacisnął mocniej palce na trzymanej w ręku kartce.  Pierwsze czerwone krople naznaczyły papier, pokrywając szkarłatem zapisane słowa. Nie próbował powstrzymać krwawych łez, po raz pierwszy od początku swego istnienia. Nie mógł znieść myśli, że nigdy nie zobaczy już Gabriela. Dziwny ucisk w klatce piersiowej nie pomagał, gdy raz po raz powtarzał w myślach, iż to na pewno kolejna z jego sztuczek. W głębi serca znał jednak prawdę. To było oficjalne pożegnanie i on już nigdy nie wróci. Castiel pewien był jednego. Najważniejsze słowa, jakie do niego skierował nigdy nie zostaną zapomniane, a on dalej będzie postępował tak, by archanioł był z niego dumny. Może kiedyś jeszcze go spotka?