niedziela, 16 lutego 2020

Kamień

Witajcie!
Dzisiaj przybywam do Was z one-shotem, którego napisałam dość dawno, a powstał przez sen jaki miałam. Myślałam też, aby zrobić coś podobnego z Hashiramą.
Nie pamiętam niestety skąd wzięłam część przytoczonych tu cytatów, oprócz o kamienistej ziemi serca mężczyzny, bo to akurat cytat z ,,Cmętarza Zwieżąt'' Stephena Kinga.
Krucza się wciąż pisze, jeśli kogoś to ciekawi.
______________________________________________________

,,Nawet maleńki kamyczek może spowodować ogromną lawinę”

   Gdy był młodszy, nigdy nie podejrzewałby jak bardzo te słowa będą dobrze określały jego życie. Dosłownie zaczęło się wszystko od kamieni. Od niewinnego rzucania kaczek nad rzeką. Zdobycia osoby, dzięki której usłana śmiercią rzeczywistość stawała się znośniejsza. Tragiczność tego świata, gdy byli razem nie mogła odebrać mu radości i uśmiechu. Posiadł beztroskie i szczęśliwe chwile w dzieciństwie, które codziennie zwykle było, niczym najgorsze możliwe piekło.
,,Nawet najbardziej skamieniałe serce da się rozkruszyć’’

  
Siedział na kamieniu pod drzewem o pięknej, rozłożystej koronie spoglądając na niebo. Myśląc o przeszłości, szukając w niej ukojenia. Dochodził wtedy do jednego ważnego wniosku.
Senju Hashirama uratował jego duszę.
W innym przypadku sam nie byłby pewny, jaki by się mógł stać. Krótki czas, jaki ze sobą spędzili trzymał jego człowieczeństwo. Marzenia i nadzieję. To sprawiało, że nie był całkowicie nieczuły.
Tyle czasu nieustającej walki mogłoby do tego doprowadzić. Nieustanne wzajemne wymordowywanie się klanów było jego codziennością, jakiej nawet teraz po dojściu do dowództwa nad rodziną nie mógł powstrzymać. Gdzieś w głębi pragnął tego rozejmu i spokoju, choć wciąż uparcie prowadził politykę swojego ojca.

,,To jego wszechmoc układa kamienie. Zapytaj. Daj się prowadzić. Jak dziecko z zamkniętymi oczami’’

   Osiągnięcie pokoju wciąż było w sferze marzeń. Doskonale wiedział, że Hashirama podziela jego pragnienia. Wyciągnął już do niego w tej sprawie rękę, a mimo to nie mógł jej przyjąć.
Bo Uchiha.
Bo nagle te wszystkie ofiary nie mogły pójść w niepamięć. Ci, którzy stracili bliskich podczas tych walk nie zapomną tego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chciałby, aby coś takiego było możliwe. Byłoby tak każdemu lepiej.
Przymknął oczy, wzdychając ciężko. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej szaty i uśmiechnął się pod nosem, czując owalny kształt. Wyciągnął przedmiot i otworzył oczy. Na jego dłoni leżał kamień z napisem głoszącym: Uciekaj.
Pamiętał tamten dzień tak dokładnie, jakby zdarzyło się to zaledwie wczoraj, a trochę lat już minęło.

,,Ziemia serca mężczyzny jest kamienista. Mężczyzna hoduje na niej co zdoła… i opiekuje się tym”

   Pamiętał ból, który rozrywał mu serce, gdy ich rodzice zaatakowali nawzajem ich młodszych braci. Cierpiał, bo musiał dokonać wyboru, który był oczywisty. Nikt nie porzuciłby swojej rodziny.
Musiał poświęcić więź ze swoim jedynym przyjacielem i uczynić go w swoich oczach wrogiem. Zrobił to. Nie potrafił jednak nigdy go całkowicie odrzucić. Ten kamień był najlepszym przykładem. Tamtego dnia wieczorem wrócił nad rzekę i w promieniach zachodzącego słońca szukał go z nadzieją, że został porwany przez nurt rzeki. Zaczęło się ściemniać i już zaczął się poddawać, gdy go odnalazł. W zasadzie był pewien, że nie uda mu się to.
Ewentualnie był to pewien rodzaj zabawy, gdzie znów był sam. Obecnie chyba rozumiał to lepiej.

,,Złoto sprawdzamy w ogniu. Przyjaźń w nieszczęściu’’

   Kamień nie był dla niego zwyczajny. Był namacalnym symbolem czasu, jaki ze sobą spędzili. Więzi, którą między sobą wytworzyli. Kim dla siebie byli. Przede wszystkim jednak ukazywał, że to się wszystko wydarzyło. Nie było to jakimś miłym snem, o którym mógłby po prostu zapomnieć.
To była rzeczywistość, co miała miejsce w drogiej mu przeszłości. 
  Zacisnął dłoń na kamieniu, dostrzegając spadającą gwiazdę. Uśmiechnął się lekko.
Może to był dobry znak?
Miał nadzieję, że Hashirama też spoglądał w to niebo, co obecnie jako jedyne ich łączyło i widział to zjawisko.
Podniósł się z kamienia.
W końcu oboje pragnęli jasnej, spokojnej przyszłości. Może wkrótce znajdą złoty środek i to marzenie urzeczywistnią. Chciałby, aby tak się stało.
- Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień – rzucił w przestrzeń, udając się z na nowo rozbudzoną nadzieją, w stronę rezydencji Uchiha.