Dzisiaj przybywam do Was z one-shotem, którego napisałam dość dawno, a powstał przez sen jaki miałam. Myślałam też, aby zrobić coś podobnego z Hashiramą.
Nie pamiętam niestety skąd wzięłam część przytoczonych tu cytatów, oprócz o kamienistej ziemi serca mężczyzny, bo to akurat cytat z ,,Cmętarza Zwieżąt'' Stephena Kinga.
Krucza się wciąż pisze, jeśli kogoś to ciekawi.
______________________________________________________
,,Nawet maleńki kamyczek może spowodować ogromną lawinę”
Gdy był młodszy, nigdy nie podejrzewałby jak bardzo te słowa
będą dobrze określały jego życie. Dosłownie zaczęło się
wszystko od kamieni. Od niewinnego rzucania kaczek nad rzeką.
Zdobycia osoby, dzięki której usłana śmiercią rzeczywistość
stawała się znośniejsza. Tragiczność tego świata, gdy byli
razem nie mogła odebrać mu radości i uśmiechu. Posiadł
beztroskie i szczęśliwe chwile w dzieciństwie, które codziennie
zwykle było, niczym najgorsze możliwe piekło.
,,Nawet
najbardziej skamieniałe serce da się rozkruszyć’’
Siedział na kamieniu pod drzewem o pięknej, rozłożystej koronie spoglądając na niebo. Myśląc o przeszłości, szukając w niej ukojenia. Dochodził wtedy do jednego ważnego wniosku.
Senju
Hashirama uratował jego duszę.
W innym przypadku sam nie byłby pewny, jaki by się mógł stać.
Krótki czas, jaki ze sobą spędzili trzymał jego człowieczeństwo.
Marzenia i nadzieję. To sprawiało, że nie był całkowicie
nieczuły.
Tyle czasu nieustającej walki
mogłoby do tego doprowadzić. Nieustanne wzajemne wymordowywanie się
klanów było jego codziennością, jakiej nawet teraz po dojściu do
dowództwa nad rodziną nie mógł powstrzymać. Gdzieś w głębi
pragnął tego rozejmu i
spokoju, choć wciąż uparcie prowadził politykę swojego ojca.
,,To jego wszechmoc układa kamienie. Zapytaj. Daj się prowadzić.
Jak dziecko z zamkniętymi oczami’’
Osiągnięcie pokoju wciąż było w sferze marzeń. Doskonale
wiedział, że Hashirama podziela jego pragnienia. Wyciągnął już
do niego w tej sprawie rękę, a mimo to nie mógł jej przyjąć.
Bo Uchiha.
Bo nagle te wszystkie ofiary nie mogły pójść w niepamięć. Ci,
którzy stracili bliskich podczas tych walk nie zapomną tego jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chciałby, aby coś takiego
było możliwe. Byłoby tak każdemu lepiej.
Przymknął oczy, wzdychając ciężko. Sięgnął do wewnętrznej
kieszeni swojej szaty i uśmiechnął się pod nosem, czując owalny
kształt. Wyciągnął przedmiot i otworzył oczy. Na jego dłoni
leżał kamień z napisem głoszącym: Uciekaj.
Pamiętał tamten dzień tak dokładnie, jakby zdarzyło się to
zaledwie wczoraj, a trochę lat już minęło.
,,Ziemia serca mężczyzny jest kamienista. Mężczyzna hoduje na
niej co zdoła… i opiekuje się tym”
Pamiętał ból, który rozrywał mu serce, gdy ich rodzice
zaatakowali nawzajem ich młodszych braci. Cierpiał, bo musiał
dokonać wyboru, który był oczywisty. Nikt nie porzuciłby swojej
rodziny.
Musiał poświęcić więź ze swoim jedynym przyjacielem i uczynić
go w swoich oczach wrogiem. Zrobił to. Nie potrafił jednak nigdy go
całkowicie odrzucić. Ten kamień był najlepszym przykładem.
Tamtego dnia wieczorem wrócił nad rzekę i w promieniach
zachodzącego słońca szukał go z nadzieją, że został porwany
przez nurt rzeki. Zaczęło się ściemniać i już zaczął się
poddawać, gdy go odnalazł. W zasadzie był pewien, że nie uda mu
się to.
Ewentualnie był to pewien rodzaj zabawy, gdzie znów był sam.
Obecnie chyba rozumiał to lepiej.
,,Złoto sprawdzamy w ogniu. Przyjaźń w nieszczęściu’’
Kamień nie był dla niego zwyczajny. Był namacalnym symbolem
czasu, jaki ze sobą spędzili. Więzi, którą między sobą
wytworzyli. Kim dla siebie byli. Przede wszystkim jednak ukazywał,
że to się wszystko wydarzyło. Nie było to jakimś miłym snem, o
którym mógłby po prostu zapomnieć.
To była rzeczywistość, co miała miejsce w drogiej mu przeszłości.
Zacisnął dłoń na kamieniu, dostrzegając spadającą gwiazdę.
Uśmiechnął się lekko.
Może to był dobry znak?
Miał nadzieję, że Hashirama też spoglądał w to niebo, co
obecnie jako jedyne ich łączyło i widział to zjawisko.
Podniósł się z kamienia.
W końcu oboje pragnęli jasnej, spokojnej przyszłości. Może
wkrótce znajdą złoty środek i to marzenie urzeczywistnią.
Chciałby, aby tak się stało.
- Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień – rzucił w przestrzeń,
udając się z na nowo rozbudzoną nadzieją, w stronę rezydencji
Uchiha.
Hej, Benzen się melduje ~
OdpowiedzUsuńOne shota czytało się bardzo przyjemnie i szybko. Przyznam, że stęskniłam się za taką odsłoną Madary, w której jeszcze daleko mu od szaleństwa. Gdzie jeszcze miał dobre serce i zależało mu na szczęściu ogółu.
Nie mogę wyjść z podziwu z jaką łatwością łączysz swoje dzieła z cytatami. To tak mocno współgra, jest to naturalne i przyjemne podczas czytania. Ucz mnie, mistrzu. :D
Z chęcią przeczytałabym wersję Hashiramy, będę czekała niecierpliwie na to, aż się pojawi. <3
Pozdrawiam gorąco i życzę dużo kilogramów weny!