Witajcie! Dziś przychodzę z miniaturką z MorMorowego wyzwania, które powinno już naprawdę wychodzić regularnie. Po więcej informacji zapraszam na fanpage, jeśli ktoś jest ciekawy, jakie publikację czekają na swoją kolej.
______________________________________________________
Gdy
ujrzał go po raz pierwszy – nie było to w najlepszych
okolicznościach. Siedział solidnie przywiązany do krzesła, w
jakimś starym już dawno opuszczonym przez ludzi miejscu. Wyglądał
mu na biznesmena, a nie groźnego szefa największej na wyspach sieci
przestępczej. Przynajmniej taki był dla niego w pierwszej chwili,
bo później Moran przekonał się, że nie powinien lekceważyć
tego człowieka. Zwłaszcza, gdy zaczął się śmiać, widząc jaki
ten jest pewny siebie, że przyjmie jego ofertę pracy. Moment
później jednak gorzko tego pożałował, gdy towarzyszący mu
zabójcy po samej niezadowolonej minie swego przełożonego
postanowili mu przypomnieć, kto tu jest na dość przegranej
pozycji.
Nie
próbowali być delikatni. Uderzenia były silne i precyzyjne. On sam
zaś mógł patrzeć tylko pełnym nienawiści spojrzeniem na
Napoleona Zbrodni. Wszystko ustało, gdy na twarzy Moriarty’ego
pojawił się pełen zadowolenia uśmiech.
Moran
splunął gdzieś na bok śliną zmieszaną z krwią i skapitulował.
-
Więc czego dokładnie ode mnie chcesz?
Tamten
dzień wtedy był dla niego, niczym koszmar, w którym poniósł
klęskę i musiał podpisać pakt zniewolenia z Diabłem.
Dzisiaj
przypominając sobie tamte okoliczności i myśli, jedynie się
uśmiechał z rozbawieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz