Jim popatrzył na
kalendarz, siedząc przy stole w kuchni z niedojedzonym tostami.
Zbliżał się powrót jego snajpera z misji. Miał wrócić do domu
w dniu swoich urodzin. On do tej pory nie znalazł pomysłu na
prezent. Wcześniej nie miewał z tym problemu, lecz teraz chciał mu
podarować coś nietypowego. Coś, czego się nie spodziewa i na
pewno nikt inny by mu tego nie dał. Pragnął, aby zapadło mu to na
długo w pamięć. W końcu te urodziny były wyjątkowe. Ich relacja
uległa w tym roku zmianie, więc danie nietuzinkowego prezentu było
z tej okazji dobrym pomysłem. Zapamięta ten czas na długo, bo
ludzki umysł dokładnie spamiętuje wielkie dla nas przeżycia.
Konsultant jednak miał problem, co mógłby mu sprezentować.
Postanowił sobie pomóc. Wstał i wziął kartkę i długopis. Na
środku napisał imię zabójcy i wyprowadził od niego kilka
strzałek. Zaczął wypisywać rzeczy, które on lubił. Wymienił
ulubiony rodzaj broni, jedzenia, nawet alkoholu. W końcu znalazł
idealny materiał na prezent. Zdecydowanie to będzie oryginalne.
Sięgnął po telefon i uprzednio sprawdził kilka rzeczy, a niedługo
później wyszedł po odbiór.
Drzwi otworzyły
się z cichym szczękiem zamka. Moran się zdziwił, widząc jak
ciemno jest w całym mieszkaniu. Nie sądził, że jego szef pójdzie
tam wcześnie spać, ale po nim można się spodziewać wszystkiego.
Odstawił walizkę na bok i po omacku poszukał włącznika. Gdy
światło rozbłysło rozebrał się, a udał z walizkami, ale
zatrzymał się przy salonie, który oczywiście był pogrążony w
mroku. Zmrużył oczy, widząc zarys sylwetki siedzącej na kanapie.
Znowu postanowił oświetlić pomieszczenie. Widok, jaki zastał go
zaskoczył – Jim siedział, a na stole stała przygotowana przez
niego kolacja.
- Myślałem, że
śpisz.
- Nie za wcześnie
dla mnie? - zapytał rozbawiony. - Chciałem cię przywitać. - po
tych słowach podszedł do zabójcy, aby go przytulić. Cieszył się,
że wrócił do niego bezpiecznie. Zabawne, ale kiedyś nie
pomyślałby, by mógł się kiedykolwiek o kogoś martwić.
- Chodź jeść –
odsunął się, aby chwilę później zasiąść z Moranem do stołu.
Po zjedzeniu kolacji
Jim wstał i wyszedł na chwilę, aby zaraz wrócić z opaską na
oczy w dłoni.
- Co ty knujesz? -
spytał snajper totalnie zbity z tropu.
- Nic złego. Nie
martw się nie przywiążę cię do krzesła i nie ucieknę. -
stwierdził, przewracając oczami. - Zamknij oczy.
Moran spoglądał na
niego chwilę nieco niepewny, ale spełnił polecenie. Miał naprawdę
nadzieję, że nie zgodził się na eksperyment, którego później
pożałuje.
Moriarty zasłonił
mu oczy, a później ostrożnie poprowadził. Udało mu się zrobić
to na tyle umiejętnie, aby jego ochroniarz się nie poobijał, choć
prawie wszedł mu we framugę. Dał radę mimo wszystko doprowadzić
go do celu.
Zatrzymał się z
nim na środku pokoju i puścił jego rękę. Chwilę później
odsłonił mu oczy. Sebastian zamrugał parokrotnie i popatrzył na
łóżko zdziwiony. Przetarł oczy, nie dowierzając temu co widzi.
Podszedł bliżej, dopiero teraz wierząc, że to nie są żadne
omamy. Na kocyku rozłożonym na jego łóżko spał mały tygrysek.
- Wszystkiego
najlepszego, Sebastian – odezwał się Jim, spoglądając na
Morana, który delikatnie pogłaskał swój pogrążony we śnie
prezent po łebku.
Sebastian
popatrzył na Jima i uśmiechnął szeroko. W sumie to on o tym
całkowicie zapomniał. Cieszył się jednak niezmiernie, że ktoś o
nim pamiętał. Po tej myśli przyciągnął swego, czasem bardzo
ludzkiego psychopatę do
siebie i pocałował w podzięce. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś
mu zrobił urodziny.
Tygrysek?! No tu mnie masz, dawno mnie nic tak nie zaskoczyło w opowiadaniu :O Mocno nieodpowiedzialne, ale jednocześnie takie urocze...nie wiem czy się cieszyć czy martwić ;o; To mam zagwostkę xD
OdpowiedzUsuńAno faktycznie, można się tu zacząć martwić. Moran zdecydowanie później ten skrajnie nieodpowiedzialny i jakże ciekawy prezent na pomysł by odczuł. Jednak tu głównie postawiłam sobie pytanie; Czy Jim Moriarty jest odpowiedzialny? No i wyszedł mi taki efekt. Czasem niektóre pytania dają ciekawe odpowiedzi.
Usuń