sobota, 24 sierpnia 2013

Sakura Romance

Do shota natchnęła mnie piosenka HITT- Sakura Romance.
Paring to HITT x Miyavi
Pisane z Perspektywy HITTA.
To nie jest cała piosenka.
__________________________________________

Książę diabeł i księżniczka anioł jak historia zakazanej miłości.

   Niewinne spotkanie, w wiosenny dzień, gdy kwiaty wiśni kwitnęły. Siedziałem w parku na ławce i zapytałeś, czy możesz się przysiąść. Zgodziłem się. Obydwoje byliśmy ubrani tak, żeby fani nas nie rozpoznali, a chcieliśmy mieć chwilę spokoju. Z dala od sławy. Poczuć się zwykłym szarym człowiekiem z zwykłymi problemami. Przez długi czas milczeliśmy. Jednak w końcu ty przerwałeś tą ciszę, która zaczynała mnie krepować. Zwykła pogawędka z człowiekiem, przypadkowo poznanym w parku. Niby nic, a dla nas jednak coś znaczyło. Wspólny śmiech i radość. Uczucie bycia sobą, a nie sławnym solistą. To przypadkowe spotkanie rozwijało się w coraz bardziej zażyłą znajomość. Nam obu się dobrze razem spędzało czas. Dla innych niby nic, a dla nas relaks od kariery, mimo że zazwyczaj spotykaliśmy się na dworze. A więc żaden z nas naprawdę nie znał swojej tożsamości.

 Nic nie możemy zrobić, ale nic nas nie powstrzyma.
Czy powinniśmy kogoś winić?

  
Kolejny dzień, w którym mieliśmy się cieszyć dniem, który spędzimy razem jako chyba już przyjaciele.  Stałeś przed moim mieszkaniem. Wyszedłem, jednak zapomniałem czegoś. Musiałem się wrócić. Chciałeś iść ze mną, mimo że zapewniałem iż potrwa to tylko chwilę. Jednak się uparłeś, więc w końcu skapitulowałem i się zgodziłem. Udałem się z powrotem do swojego mieszkania, a ty szedłeś za mną. Gdy przekroczyłem prób mieszkania, a drzwi zostały zamknięte i miałem pójść do jednego z pokoi, żeby zabrać zapomnianą rzecz, złapałeś mnie za nadgarstek. Zatrzymałem się, a chwilę później zostałem przybity do ściany. Zsunąłeś mi z głowy kaptur, który naciągnąłem tak, by zasłaniał połowę mojej twarzy. Po chwili pozbyłeś się także czarno białej arafatki wraz z okularami. Może moje przebranie było dziwne, ale nie poznawano mnie. Bo jeszcze nie poznałem osoby, która kogoś rozpozna po stylu chodzenia. Chociaż ja nie byłem ci dłużny, gdyż też pozbyłem się twojego odzienia, które sprawiało, że ludzie nie wiedzieli kim jesteś. Gdy pozbyłem się całej twej maski byłem zaskoczony. Bo osoba, która przede mną była znana jako Miyavi. Po ujrzeniu mojej twarzy na twoich ustach pojawił się uśmiech. Pogładziłeś mój policzek, mówiąc,  że podejrzewałeś od jakiegoś czasu, że jestem w branży muzycznej. Jednak nie wiedziałeś jako kto. Widziałem, że byłeś zadowolony z jakiegoś powodu iż jestem to ja. W pewnej chwili poczułem twoje usta na moich. Byłem zaskoczony, więc nie zrobiłem nic. Odsunąłeś się i schowałeś kosmyk moich włosów za ucho, mówiąc szeptem, że jestem piękny. Ta sytuacja była trochę zawstydzająca, zwłaszcza, że moje serce przyśpieszyło po tym pocałunku, a rytm jego uderzeń dudnił w moich uszach. Ponownie sięgnąłeś po moje usta. Tym razem, mimo że mój umysł kłócił się, podpowiadając iż powinienem to zakończyć w tej chwili, oddałem go, przyciągając ciebie do siebie jeszcze bardziej. W odpowiedzi usłyszałem cichy pomruk zadowolenia z twojej strony. Uśmiechnąłem się kącikami ust, przymykając oczy. Objąłem cię za kark. Z chęcią pogłębiłeś pocałunek, a ja jedną rękę wplotłem w twoje włosy. Rozsądek już dawno dał sobie spokój, bym zaprzestał. Jednak same pocałunki szybko przestały nam wystarczać. Pozbywałeś się mojej garderoby, a ja zresztą nie byłem ci dłużny. Odsunąłeś się ze mną od ściany, wciąż pozbywając się części mojej garderoby. Zaczęliśmy iść, w stronę mojej sypialni, co chwilę obracając jak w tańcu. W końcu pchnąłeś mnie na łóżko, by po chwili nade mną zawisnąć. Spojrzałeś w moje oczy i uśmiechnąłeś, oznajmiając mi, że to będzie tylko jednorazowe. Kiwnąłem głową, bo w tej chwili mało mnie to obchodziło. Bo jedyne czego chciałem w tej chwili - to ciebie. Było tak jak mówiłeś. Kochaliśmy się, a potem zostawiłeś mnie samego. W końcu masz rodzinę, więc nie miałem się co łudzić. A teraz leżę na łóżku sam, rozmyślając nad tym, co się stało.

  Wydaje mi się, że to coś jak zrządzenie losu.
Powiedz, Boże, twój mały żart zaszedł za daleko.


Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Kontakt się urwał. Żaden się nie odzywał. A do mnie dotarło jedno  - że się zakochałem. Tak zakochałem w nim. To wszystko wydaje się śmieszne, zakochać się w osobie oraz zdać sobie po jednorazowym numerku z nią z tego sprawę. Komiczne. Do tego już całkiem zatuszował naszą znajomość. A ja nadal pamiętam. Sprawy zaszły za daleko, czasu nie cofnę. Nie mam możliwości cofnięcia czasu. Chociaż nie wiem czy nawet z tą umiejętnością byłbym w stanie coś z tym wszystkim zrobić. Ciekawe czy coś dla niego znaczyłem, przez ten czas, który wspólnie spędzaliśmy. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu tak.  

 Chcę zostawić moje kwiaty wiśni w twoim sercu, jeśli jest to dozwolone.
Chcę zostawić moje kwiaty wiśni rozrzucone w twoim sercu i
nawet, jeśli na chwilę                     



Następny dzień, a ja wciąż nie mogę przestać myśleć o tobie. Usiadłem przed telewizorem i włączyłem. Wypadło na stację muzyczną, którą wcześniej oglądałem. Pierwsze co widzę? Grają twoją piosenkę Secret. Czuję się, jakby została zarezerwowana dla mnie. Czuję się z tym trochę nieswojo. Jednak to na pewno jest zwykły zbieg okoliczności, że włączyłem telewizor i akurat grali twoją piosenkę, która nosi taki tytuł i dokładnie opisuje, jaki mamy między sobą mały sekret? Czyż nie? Przełączyłem kanał. Nawet telewizja nie pozwala mi o tobie zapomnieć. Co za zrządzenie losu. W życiu nie byłem w nikim tak szaleńczo zakochany. To do mnie nie podobne. Myśleć o czymś, co miało być jednorazową przygodą. Jak wiele, które zdarzają się na świecie. Nie wnoszącą nic nowego. A jednak zmieniającą coś.

    Pokaż mi swój blask, twój romans z kwiatu wiśni
opadnie daleko od ciebie i mnie.

Wspomnienia zanikają, ale dookoła mnie wciąż pozostało trochę ciebie.
Smak twoich pocałunków nadal pozostaje.


To już chyba podeszło pod jakąś chorą obsesję. Szkoda, że nie poradzę nic na to, bo to tylko sny. Zacząłeś mi się śnić co noc. Świat sprzysiągł się przeciwko mnie, to jest pewne. Im bardziej chcę zapomnieć, tym więcej dzieje się rzeczy, które mi na to nie pozwalają. To jakbym był ćpunem, niemogącym wyrwać się ze swojego nałogu. Ciekawe czy znasz uczucie, gdy chcesz się z czegoś wyrwać, a w efekcie coraz bardziej spadasz na dno? Tak właśnie się czuję, kolejny dzień siedząc w domu skulony na łóżku, patrząc tępo na szafę z półkami na książki. Nie ważne gdzie jestem, ciągle coś przypomina mi o tobie. Ciągle czuję dotyk twoich ust na swoich. Twoje dłonie, które błądzą po moim ciele. Te wspomnienia stają się zamazane, ale we mnie są wciąż żywe.

 Całymi dniami i nocami jestem smutny, pełen żalu.
Po przekroczeniu tych dni z depresją...
Chociaż to niedozwolone, kogo to obchodzi?
Chcę tylko móc dać wolną rękę mojemu pożądaniu, by kochać jeszcze raz.


Znów nie przespałem nocy. Ostatnio dzieje się tak często. Kontakt ze mną jest coraz bardziej utrudniony. Nie odbieram telefonów, nie otwieram drzwi do mojego domu. Pragnienie, które było celem, żeby pozbyć się ciebie z moich myśli i z głowy jest niewykonalne. Spróbowałem pogodzić się z tym, że straciłem każdą namacalną namiastkę ciebie, każdy dzień z tobą, który przepełniony był radością. Kolejny zły krok z mojej strony. Bo zrodził się przez to smutek i żal do wszystkiego, że na to pozwoliłem. Nagłe napady agresji, że jeden z moich kwiatów wyleciał przez okno. Jednak to nie było rozwiązanie, ale dzięki temu wiem, dla ilu osób coś znaczę. Chociaż kogo to obchodzi. Chciałbym, żeby  to wszystko mogło mieć szczęśliwy koniec. A nie mam na to co liczyć, mimo że nie wiem nawet, czy cokolwiek dla ciebie znaczyłem. Prawdopodobnie nie, bo tak łatwo mnie odrzuciłeś. Jak zwykły papierek do kosza. Wybaczam ci to, mimo że wiem iż nie jest ci to do szczęścia potrzebne. Dlatego czas się pozbierać. Nie mogę tak dłużej żyć. W końcu nic między nami nie było. Nic wartego uwagi. Teraz moja kolej, żebym w szczęściu się pławił. Pokażę wam wszystkim, że potrafię.
     Wstałem z łóżka i spojrzałem na widok za oknem. Niebo było pochmurne. Nic szczególnego poza tym. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Jak skończyć z tym wszystkim to z klasą. Podszedłem do siatki boiska i zacisnąłem na niej ręce. Spojrzałem na ławkę, przy której po raz pierwszy rozmawialiśmy i śmialiśmy. Uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie. Czułem się, jakbym znów widział nas tam razem. Tak nie było, wiedziałem o tym. Czuję się na siłach, żeby się pożegnać z tym etapem. Odsunąłem się od siatki, chowając ręce do kieszeni spodni.
Ten etap właśnie został zakończony. Jednak wciąż cię kocham i nie wiem jak długo to uczucie będzie we mnie trwać.  - z tymi myślami odszedłem z tamtego miejsca.

 Dziś wieczorem pokażę ci moją miłość do ciebie, twój romans z kwiatu wiśni.
Zastanawiam się, gdzie jesteś teraz.
   

5 komentarzy:

  1. Szatanie... cudowne <3.<3
    Gdybyś na końcu zabiła Hitt'a to zabrałabym Ci całe jedzenie! xD Tak, to groźba xD
    Bardzo fajnie to opisałaś i troszkę za mało kontaktu z Meevem miał ;_; poza tym fajowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :3 Podobało mi się, chociaż nieszczęśliwa miłość, czego nie lubię ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. ...To było piękne, wiesz? q.q
    "Pragnienie, które było celem, żeby pozbyć się z moich myśli i głowy jest niewykonalne." Chciał się pozbyć swojej głowy? Znaczy ja wiem, że mógł chcieć, ale moim zdaniem to chyba powinno być "...z głowy", no nie? o:'
    Nah, mogłabym to czytać tysiące razy, a by mi się pewno i tak nie znudziło. Bardzo ciekawe było, zwłaszcza ten koniec.
    Weny, córcia :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz widać że wyrabiasz sobie swój własny styl pisania. Oby tak dalej. Bardzo mi się podobało, mimo iż nie znam żadnego z nich xd / Na poczatku jak zobaczyłam jakieś nieznane imiona chciałam odpuścić sobie to opko,ale naprawde cieszę się że tego nie zrobiłam *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ano... komentowałam ci to już na gadu, ale dobra, napiszemy jeszcze coś tutaj.
    Primo: tak, jestem zdecydowanie szczęśliwa, że nasz główny bohater nie popełnił samobójstwa w imię miłości i - co więcej - uznał ten etap za zakończony. Boli nie boli, nie można ciągle żyć jednym. Śmierć to nie wyjście i cieszę się, że dałaś tutaj ten element ^^
    Secundo: zakochać się po jednorazowym numerku. Taa, pomijam fakt, że jest to nieprzyjemna sprawa, bo z własnego doświadczenia wiem, jak to jest być w ,,związku bez zobowiązań''. Podobają mi się emocje tego pana, bardzo wyraźne.
    Tertio: wielbię ostatnie zdanie.
    Wgl. zgodzę się z przedmówcą - widać, że zaczynasz pisać własnym stylem, wyrabiasz się w tym i dobrze ci to idzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń