wtorek, 31 sierpnia 2021

Faza Wzrostu

   Pierwsze co ujrzał to była jasność. Uniósł dłoń do oczu i osłonił się od światła. W laboratorium było niebywale ciemno, nie spodziewał się tego. Chwilę zajęło, aby jego wzrok przyzwyczaił się do takiego światła. Ujrzał drogę, która prowadziła w kierunku lasu. Po jej drugiej stronie łączyła się z nim łąka. Ten prosty widok zrobił na nim niesamowite wrażenie. Obrócił głowę, w kierunku Senju, który jedynie się uśmiechnął i pobiegł ścieżką, wbiegając na łąkę. Słyszał cykanie owadów, zerkał na zrywające się do lotu motyle. Pochylał się i wąchał kwiaty. Świat zewnętrzny wydawał mu się naprawdę niesamowity. Zatrzymał się w swojej wędrówce widząc kopiec, który oblegały małe zwierzątka.

Hashirama niemal z rozczuleniem przyglądał się temu procesowi poznawania otoczenia.

Czasem trudno było mu uwierzyć, że stworzył tak niesamowitą istotę. Nie żałował udanego eksperymentu, patrząc jak te wszystkie emocje jedna przez drugą się przeplatają. Miał prawo do życia. Podszedł bliżej, gdy chłopca widocznie coś zainteresowało na dłużej wśród traw.

Zerknął mu przez ramię, chwilę obserwując niesamowite skupienie na bladej twarzy.

- To mrowisko – wyjaśnił, w końcu zwracając całą uwagę onyksowych tęczówek na siebie.

- Mrowisko – powtórzył w zamyśle, jakby smakował nowe słowo. - Co one robią? - wskazał palcem żyjątka, które tam pracowały. Nie potrafił tego rozgryźć.

- Mrówki znoszą jedzenie i inne potrzebne im do przeżycia rzeczy. Z nazwy są to robotnice, a pod ziemią znajduje się królowa, którą chronią – wyjaśnił, obserwując dziecięcą fascynację objaśnieniami.

- Myślisz, że ludzie są jak mrówki? - spytał Madara, zerkając na swego towarzysza.

- Trochę tak, choć nawet momentami wydaje mi się, że mrówki, jako stworzenia stadne bywają od nas mądrzejsze – zaczął, widząc zainteresowanie w oczach Uchihy.

- Potrafią stać się, niczym jeden organizm, podczas gdy ludzie zaczęliby pożerać siebie nawzajem. Na przeciwko mrówek jesteśmy często egoistyczni, gdzie one poświęcają się dla swojej królowej bezgranicznie jej strzegąc.

Słuchał doktora Hashiramy uważnie, niczym zaczarowany. Jego słowa, choć niekoniecznie przychylne dla gatunku ludzkiego go hipnotyzowały. Doceniał go niesamowicie za ten dar gawędziarstwa, dzięki czemu najbardziej oklepany temat wydawał się ciekawy i wyjątkowy. Zmuszał go też do refleksji, więc jego głowę zaprzątała myśl; jaki jest odpowiednik królowej dla człowieka? Chciałby wiedzieć czy w ogóle coś takiego ma sens.

Postanowił spróbować odnaleźć kogoś takiego w swoim życiu, bo miał wrażenie, że świat go pod tym względem nie rozczaruje.

- Kim jest królowa w tym świecie? - zapytał na głos, chcąc wiedzieć czy jego teoria miała jakiś sens.

Senju był zaskoczony tym pytaniem – zastanowił się chwilę nad tym, marszcząc lekko brwi.

- Sądzę, że to mocno indywidualna sprawa. Każdy ma różne priorytety, aby coś chronić lub kogoś za wszelką cenę – wyjaśnił, spoglądając na chłopca.

Madara kiwnął lekko głową, widząc, że jego podejrzenia były słuszne. Hashirama sięgnął do dłoni bruneta, którą złapał zaczynając iść do miejsca, z którego przybyli.

- Chodź, teraz pokażę ci życie w mieście – oznajmił, kierując się do podziemnego garażu.

Dostał w odpowiedzi pytające spojrzenie, bo jego towarzysz nie wiele z tych słów zrozumiał. Niedługo później został wprowadzony do dziwnego rodzaju robota i zapięty w siedzeniu, a przynajmniej tak uważał, dopóki nie poznał nazwy maszyny – samochód.

   Profesor usiadł za dziwnym kółkiem, aż w końcu ruszyli i opuścili bazę.

- Nareszcie! - mruknął blondyn, gdy opuścił krzaki, w których dotychczas koczował ze swoim partnerem. Pozbył się gałązek z długich, jasnych włosów oraz innych śladów natury na swoim odzieniu.

- Pośpiesz się, nie możemy ich zgubić – usłyszał obojętny, lecz nieznoszący sprzeciwu ton.

Westchnął ciężko, wyraźnie niezadowolony, a po chwili gnał za towarzyszem do wozu.

Zaraz potem wyjechali z dość zawrotną prędkością z lasu. Blondyn wbity w fotel pasażera w duchu zaczął odmawiać modlitwę, choć wcześniej nie był religijny.

- Zaczynam wątpić czy to był dobry pomysł, abyś to ty prowadził – stwierdził, gdy pojazd po raz kolejny podskoczył na wybojach.

- To nie moja wina, że twój aviomarin słabo działa. Mogłeś wziąć go więcej – usłyszał kąśliwą uwagę od swojego towarzysza.

Prychnął niezadowolony.

- Choroba lokomocyjna nie ma z tym nic wspólnego – obruszył się – Nie moja wina, że jesteś beznadziejny jako kierowca – dodał złośliwie, zerkając na swojego kompana kątem oka.

W odpowiedzi dostał dość nieprzyjemne spojrzenie orzechowych tęczówek.

- Zamknij się, jeśli nie chcesz mnie zezłościć – ostrzegł, ale te słowa wystarczyły.

Nie odezwał się więcej słowem, nawet w momencie, gdy dogonili swój cel obserwacji, który finalnie zaparkował na rynku. Dość upierdliwa lokacja, aby móc śledzić przez ilość ludzi.

   Uchiha obserwował ludzi i całą okolice w jakiej się znalazł. Mógł z całą pewnością stwierdzić, że życie tutaj jest dużo szybsze. Mieszkańcy rozpierzchli się na wszystkie strony, całkowicie pochłonięci swoimi sprawami. Było zupełnie inaczej niż wśród przyrody, gdzie panował spokój, ład i harmonia. Najbardziej jednak interesowały go, jak zdołał już poznać poprawne określenie – wystawy sklepowe.

Wcześniej widział jednak sklep ze zwierzętami. Słyszał dobiegający ze środka śpiew ptaków, choć jedynie przechodził. Zatrzymał się i złapał szatyna za rękę, ciągnąc go z powrotem z dziecięcym zapałem.

Senju spojrzał na niego zdezorientowany, ale był także ciekaw, gdzie go zaprowadzi.

- Mówię ci mistrzu śle – zaczął blondyn, który przez ludzką grupkę znów stracił z widoku ich obiekty obserwacji. Mógł mieć tylko nadzieję, że jego partner wciąż ma ich na oku. Właśnie miał narzekać na beznadziejne warunki pracy, lecz Akasuna nagle i niespodziewanie przyciągnął go do siebie by pocałować. Nie dziwiłoby go to zachowanie, gdyby nie byli właśnie w pracy. Właśnie dlatego w pierwszej chwili stał, niczym skamieniały z szoku. Odzyskał rezon, gdy przed jego oczami przebiegły osoby, które śledzili. Sasori zaraz potem odsunął się, a wszystko stało się dosyć jasne.

- Deidara powinieneś uważać jak kłapiesz jadaczką – stwierdził chłodno Akasuna i udał w kierunku pobliskiej ławki, a jego towarzysz ruszył posłusznie za nim.

Czuł się niesamowicie głupio w tej chwili, więc nawet nie próbował się usprawiedliwiać.

- Gdzie oni właściwie zniknęli? - zapytał po chwili.

- Są w sklepie zoologicznym.

  Madara, gdy wszedł do środka pierwszym, co ujrzał była dość spora klatka z dwoma kolorowymi ptakami. Jeden z nich miał różnokolorowe pióra żółte, czerwone, niebieskie, a nawet gdzieś chyba dostrzegał odcień zieleni. Drugi natomiast miał mniej skomplikowane upierzenie o kolorystyce niebiesko-żółtej. Oba były naprawdę piękne.

Podszedł bliżej, aby móc się im lepiej przyjrzeć. Pierwszy pierzasty zdecydowanie skradł jego serce, gdy uczepił się kratek nogami i wystawiła poza nie dziób w oczekiwaniu na smakołyka. Aż żałował, że żadnego przy sobie nie miał. Udał się wgłąb sklepu, aby obejrzeć resztę zwierząt. Były naprawdę urocze i ciekawe, ale nic nie przykuło jego uwagi tak jak zrobiły to papugi. Opuszczając sklep rzucił im jeszcze ostatnie, tęskne spojrzenie, które nie umknęło uwadze jego opiekuna. Nasunęło to Senju pewien pomysł, gdy kierował się do samochodu, aby zabrać chłopca w jeszcze jedno ciekawe miejsce.W chwili, gdy stanęli przed bramą z napisem podświetlonym migoczącymi kolorowymi lampkami i głoszącymi: ,,Wesołe Miasteczko’’ – Uchiha stał, niczym urzeczony. 

To miejsce wydawało mu się mistyczne i niesamowite, choć widział tylko zarys jednej z większych karuzeli.

  - Chodź – usłyszał, aby zaraz zostać wziętym za rękę i przeprowadzonym przez wejście.Z czasem, gdy brnął coraz dalej, obserwując nowe obiekty i słuchając objaśnień czuł się, jakby zdobył klucz do innego wymiaru. Wypróbowanie tych wszystkich rzeczy sprawiło mu naprawdę wiele radości. Najbardziej podobało mu się, gdy słuchając opowieści o rodzajach papug, które dziś widział w sklepie, obserwował cały park rozrywki z samej góry, bo akurat wtedy do tego punktu na Diabelskim Młynie się wznieśli. 

  Sasori wraz z Deidarą wciąż prowadzili obserwacje, gdzie blondyn zaczął pochłaniać wielką, różową watę cukrową. Akasuna miał dziwne wrażenie, że jego towarzyszowi zaczęło się tutaj całkiem podobać. Zaraz jednak zaczęli opuszczać to miejsce, gdy przejażdżka ich celów zakończyła się, zaś oni sami widocznie też mieli zamiar wyjść. Blondyn zaczął w zawrotnym tempie kończyć jedzenie, bo nie spodziewał się, aby jego partner pozwolił mu dojeść w samochodzie. Dostałby zapewne wykład, że wszystko od waty będzie się lepić, a nie zamierzał jej wyrzucać. 

   Hashirama spojrzał na roześmiane i wyraźnie szczęśliwe oblicze chłopca, gdy kierowali się do wyjścia. Chciał go takim zapamiętać i miał nadzieję, że ten dzień zachowa się w jego pamięci, bo jednak nie będzie mu dane mieć długiego dzieciństwa. Pragnął mu to tym dzisiejszym dniem wynagrodzić. W drodze powrotnej zatrzymał się ponownie przed wcześniej odwiedzonym sklepem zoologicznym. Madara wbił w niego pytające spojrzenie, bo nie wiedział czemu tu wrócili.

- Podobały ci się papużki, prawda? - zagadnął chłopca.

- Tak – przyznał mu ochoczo rację.

- Kupie ci ją. Będziesz musiał ją jednak sobie dobrze wychować – zastrzegł i chwilę później wracali do domu z kolorowym, pierzastym towarzyszem w klatce, od którego brunet nie potrafił oderwać wzroku. Był pewien, że dobrze o nią zadba.

W czasie, gdy Sasori z Deidarą byli na miejscu czekała na nich inna grupa, która ich zmieniała, a oni mogli udać się zdać raport.

Senju w laboratorium odłożył klatkę z ptaszkiem, spoglądając na Uchihę.

- Madaro, zrobię ci teraz pewne badanie. Zajmie to trochę czasu, ale jest potrzebne. Po nim będziesz miał jednak większą wiedzę o świecie i będziesz starszy.

Brunet tylko kiwnął głową i wszedł do komory. Ufał profesorowi.

Jedyne co usłyszał, nim dziwny hełm wylądował na jego głowie to: Faza wzrostu rozpoczęta.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz