poniedziałek, 3 lutego 2014

Krucza miłość I

    Promienie słońca wdarły się do pokoju Sasuke, padając na mlecznobiałą twarz chłopaka. Otworzył oczy i po chwili położył na nie sobie rękę, bo został oślepiony przez światło. Leżał  przez chwilę, po czym podniósł się do siadu, zabierając rękę z oczu. Przeciągnął się, ziewając i wstał. Udał się do łazienki i umył. Wrócił do pokoju i przebrał, po czym spojrzał na zegarek, a jego źrenice rozszerzyły się lekko. Cholera, muszę się pośpieszyć, bo się spóźnię! - pomyślał i po chwili wybiegł z domu. Udał się, w stronę budynku, gdzie stacjonowała Hokage. Nie chciał się spóźnić, bo nawet osoba mistrza Kakashiego, który był słynnym spóźnialskim ograniczał swój nawyk do minimum. Bo nawet on ma na tyle rozumu, że był świadom iż denerwowanie piątej do dobrych pomysłów nie należy. W końcu ta kobieta tak swego czasu połamała żabiego Sannina, że był bliski śmierci. To wcale nie było pocieszające.
   Wpadł do gabinetu kage, zdyszany. Kobieta będąca w środku uniosła na niego wzrok znad papierów. Cierpliwie poczekała, aż chłopak złapie oddech. Gdy był już w stanie mówić, po biegu jakby go diabeł z widłami gonił zabrał głos.
- Jakieś wieści o aktywności Akatsuki? - zapytał, patrząc na nią uważnie.
- Tak, jednak to nie jest zespół, w którym jest Itachi. Obserwujemy ich, więc jest szansa, że dowiemy się, gdzie jest ich kryjówka. - oznajmiła mu.
Brunet skinął głową. Widać było po nim, że te informacje nie były tym, czego oczekiwał. Lepsze to niż nic - uznał w myślach. Tsunade pozwoliła mu odejść, więc wyszedł bez słowa. Schował ręce do kieszeni i spojrzał w niebo, gdy tylko opuścił budynek. Starał się na własną rękę dojść, czemu jego brat go oszczędził. Jednak nie szło mu to za dobrze. Gdy był młodszy był zaślepiony nienawiścią, która pchała go do przodu i sprawiała, że szukał siły. Jednak szkoląc się swego czasu pod okiem Orochimaru, zaczął się czasem zastanawiać nad tamtym wydarzeniem. Po prostu snuł podejrzenia, że to co powiedział mu jego brat w tamten dzień może nie być prawdą. W końcu wtedy, wydawało mu się, że on płakał. Chociaż wciąż nie wiedział, czy mu się nie przywidziało, ale jakby założyć, że naprawdę płakał, to już mógł wysnuć wniosek, iż te słowa, które zostały tamtej nocy wypowiedziane były paskudnym kłamstwem. Do tego po powrocie do wioski, po jakimś czasie Danzo, widząc, że nie jest już osobą, która ślepo podąża za nienawiścią wyjawił mu prawdę o Itachim z tamtej nocy. Westchnął. Dziś nie miał żadnych misji. Czyli dzień spędzi bez żadnych ciekawych wrażeń. Chyba, że blond włosy młotek wpadnie na jakiś genialny pomysł i go w to wciągnie. Na samą myśl uśmiechnął się ledwo zauważalnie kącikami ust. W tym momencie jego brzuch burczeniem oznajmił, że należy mu się śniadanie. Uchiha spojrzał na swój brzuch oskarżycielsko i udał do swojego domu.
    Wszedł do mieszkania, by zaraz potem udać do kuchni. Zajrzał do lodówki, po czym wyjął potrzebne mu rzeczy i zajął się robieniem śniadania.Gdy skończył, a potem je zjadł to posprzątał i poszedł do można rzec, że domowej biblioteki, która należała bardziej do ojca niżeli matki chociaż ona także z niej korzystała. Przesunął ręką po jednej z książek, czytając tytuł i po chwili odłożył. Zaczął się przechadzać, szukając czegoś odpowiedniego, co by go chociaż tytułem zaciekawiło. Wyjął jedną i udał się do swojego pokoju, gdzie usiadł na łóżku i otworzył książkę, zagłębiając się w lekturze. Rzadko kiedy coś czytał, jednak dziś nie miał ochoty nawet na trening. Nie wiedział nawet ile czasu minęło, gdy ktoś zapukał do drzwi. Odłożył książkę i wyszedł z pokoju. Domyślał się, kto to może być. :Przez chwilę cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy.
   Otworzył drzwi, a przed sobą nie ujrzał nikogo innego jak Naruto. Spodziewał się tego.
- Cześć Sasuke. - jak zwykle przywitał się nadpobudliwy ninja, jednak nie dał dojść brunetowi do słowa. - Dziś wieczorem chcemy zrobić ognisko przyjdziesz? - zapytał go wesoło.
Sasuke darował sobie przywitanie.
- Nie wiem, zobaczę. - mruknął.
- Ej no Sasuke, nie bądź taki i przyjdź! Bo dobrze wiem, że nie masz nic ciekawego do roboty - powiedział z zadowoloną miną. Uchiha zrobił minę męczennika.  
- No dobra - westchnął.
Uzumaki wydawał się dumny z tego, że go przekonał.
- Przyjdę po ciebie wieczorem - dodał Naruto z uśmiechem, a brunet skinął głową.
- Do zobaczenia - rzucił blondyn i odszedł.
 Sasuke westchnął po raz kolejny i zamknął drzwi, po czym wrócił do swojego pokoju. Znów zajął się czytaniem książki. Uzumaki natomiast poszedł powiadomić innych o ognisku. Brunetowi szybko zleciał czas na czytaniu. Gdy skończył książkę zrobił sobie obiad. Wbrew swojej woli zaczęło go zastanawiać to, co robi jego brat. Potrząsnął głową, jakby to miało pomóc mu w odgonieniu od siebie niechcianych myśli. Westchnął, starając się zająć swój umysł czymś innym niż myślami o swoim starszym bracie. Chociaż ostatnio coraz częściej zdarzało mu się o nim myśleć.
   Gdy nadszedł wieczór zgodnie z obietnicą Uzumaki przyszedł po bruneta, który prawie natychmiast mu otworzył. Młotek, w przeciwieństwie do ich mistrza potrafił być w miarę punktualny. Blondyn uśmiechnął się do niego pogodnie.
- Gotowy? - spytał i spojrzał na niego.
- Zaraz. - odparł brunet i ubrał buty, chwilę później wyszedł z domu i zamknął drzwi.
Naruto udał się, w stronę miejsca spotkania przyjaciół. Najmłodszy z niegdyś bardzo szanowanego klanu Wiosce Liścia spojrzał w niebo, które stawało się powoli coraz ciemniejsze. Chwilę potem zwrócił jednak większą uwagę na drogę, którą szedł.
  Uzumaki zaprowadził go do lasu, co jakiś czas się oglądając czy nie zgubił czasem swojego towarzysza, który podążał za nim w milczeniu. O dziwo blondyn też nic nie mówił, mimo że należał do osób gadatliwych. Brunet jednak nie zwrócił na to większej uwagi, bo uznał, że gdy tamten siedzi cicho to nawet dla niego lepiej. Szli więc w ciszy, która była przerywana jedynie przez ich kroki. Naruto zastanawiał się, o czym może jego przyjaciel myśleć, jednak nie miał pojęcia i nic sensownego nie przychodziło mu jako rozwiązanie do głowy. Nie miał zamiaru pytać, bo sądził, że gdyby chciał to by mu powiedział. Miał jedynie nadzieje, że to nic ważnego. Bo wiedział, że on jest typem, który woli załatwiać sprawy po swojemu i nie zawsze to mu na dobre wychodzi.
    W ciszy dotarli do reszty przyjaciół, którzy już czekali przy rozpalonym ognisku. Młody Uchiha zwrócił na nich swoje obojętne spojrzenie, ignorując radosne wykrzykiwanie jego imienia przez Ino i Sakurę, które częściowo zagłuszył Kiba, który robił Naruto wyrzuty, czemu im tak długo zeszło. Chciał bardziej się skupić na słowach Inuzuki, ale został złapany za ramie i pociągnięty w stronę ogniska. Spojrzał na osobę, która go ciągnęła za ramię, którą okazał się nikt inny jak młotek, który się do niego szeroko uśmiechnął i usiadł przy ognisku. Brunet przez krótką chwilę uśmiechnął ledwo zauważalnie kącikami ust i zajął miejsce obok blondyna. Shikamaru musiał zauważyć tą małą zmianę na jego twarzy, bo prawie się popluł napojem, który pił, a jego oczy lekko się wytrzeszczyły. Widocznie dla niektórych takie rzeczy w jego wykonaniu to nowość, jak w jakiejś reklamie. Po chwili jednak wzrok utkwił w ognikach tańczących w swym destrukcyjnym tańcu, odbijającym się w jego ciemnych jak otchłań tęczówkach. Przez chwilę zaczął się zastanawiać, czy to, że jego klan specjalizował się w technikach ognia oznaczało, że ich moc można uznać za destrukcyjną, a może to ich los skazał na destrukcję? Jednak zaraz przestał się nad tym rozwodzić, uznając takie niedorzeczne myśli za głupotę. Czując na sobie wzrok osoby, która siedziała obok odwrócił głowę, napotykając niebieskie tęczówki, które tak dobrze znał. Uśmiechnął się przez chwilę lekko. Tego już nikt nie zauważył, bynajmniej nie musiał martwic się o to, że ktoś się napojem udusi. Nie chciał mieć nic wspólnego z nieumyślnym spowodowaniem śmierci poprzez udławienie się napojem. Uzumaki odpowiedział mu na to szerokim, promiennym uśmiechem. Zastanawiał się jak on może prawie cały czas być uśmiechnięty i czy go od tego usta nie bolą. Jednak po chwili skarcił się, że to absurdalne. Uchiha potem już starał się nie zajmować swoimi myślami, a tym o czym mówiła i robiła reszta towarzystwa. Atmosfera była bardzo radosna. Sasuke mimowolnie doszedł do wniosku, że ostatnio czuł prawdziwą radość, gdy jego klan nie został jeszcze wymordowany i mógł spędzać czas ze swoim starszym bratem. Uniósł głowę, spoglądając w ciemne, rozgwieżdżone niebo. Przez chwilę mogło się zdawać, że się uśmiechał. Chciał by tamte chwile wróciły. Po poznaniu prawdy przestał żywić nienawiść do Itachiego. Obiecał sobie, że sprowadzi swojego brata z powrotem. Po chwili znów zaczął interesować się tym, co wyrabiała ekipa.
    Jakiś czas później rozeszli się do swoich domów. Sasuke wszedł do swojego mieszkania i zapalił światło. Zdjął buty i udał na górę do swojego pokoju. Wziął piżamę i udał do łazienki, gdzie się przebrał. Potem poszedł do kuchni, gdzie się napił wody. Oparł się o blat. Odkąd wszedł do domu czuł się nieswojo w nim. Przywykł do samotności przez te lata, ale dziś była wyjątkowo dokuczliwa. Westchnął ciężko, po czym położył się do łóżka. Zamknął oczy i zasnął.  
          

 
 

10 komentarzy:

  1. właściwie możnaby ominąć te wszystkie czynności "poszedł do kuchni" "przebrał się" zwłaszcza że nie ma to większego wpływu na wydarzenia. A poza tym to całkiem niezłe, ale Sasuke w Konosze? Jako zwykły obywatel? Wtf? Czy to przez to że nie jestem na bierząco z shippudenem ._. ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni i powrót Sasuke do wioski nie ma nic wspólnego z bieżącymi wydarzeniami z mangą.anime ^_^

      Usuń
  2. Ten rozdział można by było nazwać 'Dzień z życia Sasuke', ogólnie całkiem fajny rozdział, chociaż faktycznie takie proste czynności jak przebieranie się itd. można pominąć. Shikamaru [*] udławił się napojem, biedaczek xD Cóż, czekam na następny rozdzialik, bo póki co to bardziej przypomina sasunaru, a nie to co ma być w zamyśle :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że można pominąć, jednak jak uznałaś to miał być ' Dzień ż życia Sasuke. ' Niestety spodziewanie się po 1wszym rozdziale nie wiadomo czego jest błędne. W końcu początki zwykle zawsze są nudne nieco C:

      Usuń
    2. Tak dobrze znam przypadki pierwszych rozdziałów. Jak już mi napisałaś w sekrecie nie mogę się doczekać tych niezobowiązujących par, dobrze wiesz jakich :) Początki nudnawe, ale jak fabuła się rozpędzi to nie ma zmiłuj, ale jak przerwiesz to opo niedokończone to nie będzie zmiłuj >D

      Usuń
    3. Spokojnie, nie przerwę. Cały pomysł mam na nie. Ewentualnie może mnie na nie złapać zawiecha, ale jak na razie jest ok. C:

      Usuń
    4. To dobrze, więc pisz póki masz wenę, bo inaczej będę cię męczyć o nie :>

      Usuń
  3. Dobra... większość rzeczy, które pragnęłam ci przekazać już napisałam ci na gadu, ale luz, wykrzeszę z siebie coś na komentarz. No bo niby fakt, że to taki dzień z życia Sasuke, początki początkami, trochę nudnawo na początek, ale jest okej. I tak, czy tu będzie sasunaru?! No bo serio... tu niby jakieś spojrzenia, gesty, że w sumie nie wiem czy to będzie prowadzić do gorącej miłości, czy może ogarnać się, przyjaźń i te sprawy, nie na tym to polega. Aha, ale Sasuke to mnie interesuje to bardzo. Już mniejsza z tym z kim będzie się pieprzył, chodzi o samą jego postać. Może to przez to, ze ,,naruto" ostatnio widziałam dość dawno temu, ale ja pamiętam Uchihę jako ,,zemsta, zabić brata, zniszczyć wioskę, nic się nie liczy prócz zemsty". A tu proszę, wrócił sobie do tej wioski jednak. Jednak mysli nad czymś więcej niż tylko, jak zamordować braciszka. Wiem, że nie raz sie w ff zdarzał taki motyw, ale jestem szczerze zaciekawiona jak ty go poprowadzisz i co z tego koniec końcowy wyniknie. Także, czekamy na 2 ^^
    Pozdrawiam
    ~Alexa

    OdpowiedzUsuń
  4. NONONO PODOBA MI SIĘ XDXD WALNEŁABYM JAKIMŚ DŁUŻSZYM KOMENTEM ALE MI SIĘ NIE CHCE ;;; <3

    OdpowiedzUsuń