czwartek, 31 lipca 2025

Przeznaczenie

  Wiedział od najmłodszych lat, że każdy miał swoje przeznaczenie w świecie. Jego było przestrzeganie prawa, zostanie głową szanowanego rodu, w którym się urodził oraz dawanie dobrego przykładu reszcie społeczeństwa dusz. Nie uważał jednak, aby tak samo mogło być z osobami, które los podsuwał na naszą drogę.

  Pamiętał jedną ze swoich pierwszych podróży lektyką przez okręgi Rukongai. Wyglądał ukradkiem przez szparę między firanami okna, na zupełnie inną rzeczywistość niż jego własna. Zobaczył też czerwonowłosego chłopca, który przez moment skrzyżował z nim wtedy spojrzenie. Zapadł mu w pamięć nietypowy kolor włosów. Czerwony. Uważał je za bardzo ładne, choć widział go tylko przez chwilę. Resztę drogi zastanawiał się nad coraz bardziej zmieniającym się krajobrazem. Im dalej się zapuszczali, tym widział więcej biedy i cierpienia zamieszkujących okręgi dusz.

Starał się zrozumieć, dlaczego to wszystko tak właśnie funkcjonuje i czy można sprawić, aby było im lepiej? Ta empatia została w nim skutecznie jednak stłumiona przez rodzinne wychowanie.

  Zdążył o tamtym dniu zapomnieć do momentu, gdy jego drogi z czerwonowłosym znowu się nie skrzyżowały. Przyszedł wtedy do Akademii po Rukię. Poznał go w chwili, kiedy tylko wparował do pomieszczenia. Nie tylko zapamiętał jego karmazynowe włosy, ale i orzechowe oczy, które wtedy wpatrywały się w niego w jakimś szoku. Zastanowił się przez sekundę czy może i on go rozpoznał, choć jego twarz z zewnątrz nie wyrażała niczego. Była, niczym idealnie dopasowana i wyuczona maska. Wyminął go wtedy uważając, że ten przypadek absolutnie nic nie znaczy.

  Minęło trochę lat, zanim stanął w drzwiach jego gabinetu, jako nowy porucznik. Zachowywał się w stosunku do niego, tak jak do wszystkich, choć wracając do domu zastanawiał się nad znaczeniem tego mężczyzny w jego życiu, gdy po raz kolejny się w nim zjawił, tym razem ewidentnie na dłużej.

Jego nowy zastępca był przeciwieństwem stonowanej postawy swego kapitana. Energiczny, żywiołowy, rozrywkowy, wszędobylski i łatwo popadający w kłopoty. Na początku w myślach uważał to za problematyczny styl bycia. Potrzebował czasu, aby dostrzec w tym charakterze jego piękno. Będąc innym nie starałby się uratować go ze szponów klanowych zasad. Nie uczyłby go podążania za swoim sercem i własnym poczuciem tego co jest właściwe. Przymknął na chwilę oczy, pozwalając sobie ledwo zauważalnie uśmiechnąć się do swoich myśli.

W tle Renji udzielał reprymendy Rikichiemu, zauważając kątem oka ten trudny do dostrzeżenia uśmiech u swojego kapitana, który w tamtym momencie wydawał się całkowicie rozluźniony.

Cieszył go ten widok.

  Moment relaksu przerwał przylot piekielnego motyla, który przysiadł na ramieniu kapitana szóstej dywizji. Brunet wysłuchał informacji na temat przydzielonego im zadania. Skrzydlaty posłaniec poderwał się na powrót do lotu, a Kuchiki otworzył oczy i spojrzał w kierunku swego porucznika oraz oficera.

- Renji – odezwał się, a czerwonowłosy przestał tarmosić Rikichiego za ucho, jakby miało mu to pomóc lepiej w treningu.

Nie miał pojęcia czy takie rzeczy mogły być pomocne, ale nie martwił się tym specjalnie. To porucznik lepiej go znał, więc ufał mu, że wiedział co robi. Nie wtrącał się w to.

Abarai podszedł niemal od razu, gdy został wezwany.

- Dostaliśmy wspólną misję – rzucił, a jego wzrok powędrował w kierunku chłopaka masującego się po lekko obolałym uchu. – Rikichi przekaż trzeciemu oficerowi, że nie będzie nas jakiś czas, więc ma się zająć oddziałem – oznajmił, podnosząc się z miejsca i kierując do wyjścia z baraków ich dywizji.

- Tak jest, kapitanie Kuchiki! – oficer zasalutował, nagle zestresowany dostaniem bezpośrednio od swego dowódcy zadania.

Renji pożegnał się mijając go i przyśpieszył kroku, aby dogonić Byakuyę.

Rikichi przyglądał się ich oddalającym się sylwetkom, dopóki nie zniknęły za bramą. Ciekawiło go zadanie, jakie mogli dostać, a jednocześnie martwiło. Rzadko dostawali odgórnie wspólne misje.

Prawdopodobnie będzie to niebezpieczne. Musiał w nich jednak wierzyć. Z tą myślą pobiegł do trzeciego oficera ich oddziału, aby przekazać powierzone mu rozkazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz