piątek, 3 lipca 2015

Wszędzie, a zarazem nigdzie.

  Obiecał, że wróci. Mówił, że będzie na siebie uważał. Zaufałem mu, choć nie chciałem go puszczać samego. A teraz go nie ma. Nie ma jedynej w świecie osoby, która zdołała roztopić me zlodowaciałe serce i pokazać czym jest szczęście. Moim szczęściem nazwałbym tylko jego osobę. Schowałem twarz w dłoniach, wzdychając ciężko. Czułem się oszołomiony, nie potrafiłem przyjąć tej tragicznej wiadomości. Mój umysł znając prawdę i tak ją wypierał. Czy Bóg, jeśli istnieje mści się na mnie w ten sposób za różne niekoniecznie dobre czyny, dając mi poczuć szczęście, by je niespodziewanie odebrać? Pokręciłem głową gwałtownie, co za głupota, by mieszać w to Boga, którego istnienia nigdy nie uznawałem. Widocznie mi szczęście nigdy nie było pisane, więc gdy je pochwyciłem zostało mi nagle odebrane. Po tej wieści nie mogłem skupić się na pracy. Udałem się do swego pokoju i położyłem na łóżku. Zaciągnąłem się twoim zapachem, który jeszcze na niej pozostał. Bo jeszcze dziś rano obudziłem się przy tobie. Odetchnąłem głęboko, po raz pierwszy w życiu pozwalając sobie na taką słabość, jaką był płacz.
  - Wszystko z tobą w porządku? - spytał Sherlock, przyglądając się mi badawczo.
- Tak. Jest ze mną wszystko dobrze
- Lestrade... - zaczął mój młodszy braciszek, lecz mu gwałtownie przerwałem - Zmień temat, ze mną jest naprawdę w porządku i nie musisz mnie sprawdzać. Do tego przyszedłem do ciebie w innej, ważniejszej sprawie - odparłem ze złością, iż naprawdę próbował coś takiego zrobić. Przeprosił mnie i nasza rozmowa przybrała swój dawny wygląd, gdzie dokazywaliśmy sobie nawzajem. Czułem ulgę, bo wyglądało na to, że nie domyślił się mojego kłamstwa. Tak naprawdę nic nie było dobrze. Cały Londyn przypominał mi ciebie. Siedząc w swojej rezydencji w fotelu miałem przed oczami ciebie, gdy spędzaliśmy tam razem czas. Cały mój świat przepełnił się tobą, ale to nie koiło. Bo materialnego ciebie już nie było. Zachowywałem się niczym masochista, chodząc w miejsca, w których się spotykaliśmy. Przypominając sobie twój ton głosu na nowo, uśmiech, który bardzo często mnie radował. Bałem się zapomnieć o tobie, ale też nie mogłem żyć bez ciebie. Skupianie się na pracy było dla mnie po raz pierwszy ciężarem. Z czasem trzymanie się kurczowo wspomnień przestało mi wystarczać.
  Spojrzałem na broń, którą trzymałem w ręku, siedząc na łóżku. Byłem zdecydowany. Ostatni czas pokazał mi wyraźnie, że bez ciebie moje życie nie będzie mieć sensu. Nie jestem też w stanie wrócić do mojej lodowej powłoki, która chroniła moje serce, zanim się jej pozbyłeś. Odłożyłem na chwilę broń i wyciągnąłem telefon. Wystukałem krótką wiadomość: Przepraszam. MH
  Odłożyłem telefon i ponownie wziąłem broń, kierując ją na siebie. Strzeliłem, mając nadzieję na ponowne spotkanie ciebie, Greg.
________________________
Takie krótkie coś. Inspirowane tym filmikiem:
https://www.youtube.com/watch?v=VD-reMEz510
Chciałam poinformować, że nie mam pojęcia czy w tym miesiącu uda mi się jeszcze coś wrzucić, bo ze względu na zbliżający wyjazd nie będę miała możliwości wrzucania czegokolwiek.

1 komentarz:

  1. Komentuje późno bo miałam problemy z internetem i kuzynke na karku. :C

    Boże poryczałam się. Kocham ten paring. Matko, jeju,takie smutne. Kurde nooo.QQ
    *ryczy do monitora*
    Greg cioto, czemu umarłeś!! QQ
    Mycroft, a ty co odwalasz?! CO Z TWOIM BRATEM!! WIEM, ŻE KOCHAŁEŚ LESTRADE NO ALE QQ
    *ryczy mocniej*
    BERIEAL QQ
    Doprowadziłaś mnie do stanu wewnętrznego załamania QQ
    Cioto.QQ
    Ale i tak kc mocno.QQ
    to było świetne
    smutne
    ale jakei świetneQQ

    OdpowiedzUsuń