Otworzył oczy i gwałtownie poderwał do siadu w sekundzie, gdy wydawało mu się, że poczuł bardzo znajomą energię duchową. Jego serce było nieco mocniej, a oddech był nieco przyśpieszony.
Rozejrzał się sennie po swoim pokoju, który rozjaśniał księżycowy blask. Zerknął w kierunku okna, jakby miał tam zobaczyć właściciela energii, którą wyczuł.
- Może mi się wydawało i przyśniło? – mruknął do siebie, gdy już zdołał się rozbudzić.
- O czym ty mówisz, Ichigo? – zapytał Kon, który wskoczył na jego łóżko.
- Miałem wrażenie, że czułem energię Grimmjowa. Najwyraźniej mi się to przyśniło – stwierdził, wzruszając ramionami.
- Możliwe, bo ja nic takiego nie zarejestrowałem. Zresztą tyle czasu minęło od tej walki. On nie żyje. Idź lepiej dalej spać – skwitował Kon i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce się położyć.
- Pewnie masz rację – przyznał, przyglądając mu się chwilę.
Faktycznie Kon miał rację. W końcu sam był wtedy w pobliżu. Pamiętał wyraz jego twarzy i spojrzenie, gdy zjawił się niespodziewanie Nnoitora i go zaatakował, odrzucając jak szmacianą lalkę. Doskonale czuł wtedy jego powoli zanikająca energię duchową, a jednak co jakiś czas zdarzały mu się noce takie jak ta.
- Szlag by to! – warknął, spoglądając na niezbyt głębokie zadrapanie na skale.
- Wściekanie się nic ci nie da, Grimmjow.
- Może według ciebie – fuknął sfrustrowany. – Mówił ten szalony kapelusznik, że odzyskanie sprawności będzie czasochłonne, ale aż tak?!
- Jak widać, ale marnowanie energii na wydzieranie się na pewno tobie tego nie przyśpieszy.
- Zamknij się, Neliel – syknął, zaciskając dłoń na rękojeści miecza i wstając.
Musiał wrócić do sprawności za wszelką cenę i stać się silniejszy. Później spłaci dług u tego głupiego, podstępnego i irytującego sklepikarza. Na końcu znajdzie Ichigo Kurosakiego.
Wisiał mu rewanż.