Fukuzawa westchnął, widząc złość swojego podopiecznego. Wyglądało na to, że szykowała się trudniejsza rozmowa niż mogło mu się wcześniej wydawać.
- Ma dla nas propozycję.
- On?! Naprawdę? - w głosie Nakajimy słychać było żal.
Wiedział, że coś między ich dwójką się w przeszłości wydarzyło, ale nie spodziewał się, by uraza była aż tak głęboka.
- Wysłuchaj go.
- Dlaczego, skoro znam swoją odpowiedź?
- Bo nic cię to nie kosztuje.
- Kosztuje. Mój czas, który jest cenny - stwierdził dobitnie.
- Skończyłeś już dramatyzować i robić sceny? - odezwał się wreszcie podmiot jego niechęci znudzonym tonem.
- Nie robię scen. To ty zjawiasz się znowu w moim cholernym życiu, nie wiadomo po co!
- Chcę pomóc. Słyszałem co się stało - rzucił, ignorując jego słowa.
Nie miał zamiaru pozwolić, aby ten w nerwach wyrzucał na zewnątrz ich prywatne problemy, gdy nie byli tutaj sami.
- Pomóc? Od kiedy jesteś takim altruistą?
- Nie jestem altruistą, ale znam cię na tyle, żeby wiedzieć, że nie chciałbyś zmarnować ogromu pracy, jaką włożyliście. Pomożemy sobie nawzajem. Przejeżdżę z tobą ten sezon, a przy okazji sam będę mógł wrócić w tym czasie do dawnej formy - wyjaśnił, odjeżdżając kawałek i przyglądając im obu.
Atsushi zmierzył go spojrzeniem, zaciskając usta w wąską kreskę. Zatrzymał dłużej wzrok na charakterystycznych dla niego czarnych łyżwach, które nawet płozy miały tego samego koloru. Wiedział, że wykonane zostały na jego specjalne zamówienie. Nie były wzięte na moment z wypożyczalni, więc musiał na poważnie myśleć o powrocie na lód.
- Nie. Odpuszczę ten sezon i poczekam, aż Kyouka wydobrzeje, ale doceniam propozycję - stwierdził i odwrócił się, idąc w kierunku drzwi.
- Jesteś tego pewien? - zawołał za nim Yukichi.
Nie odpowiedział tylko wyszedł, wracając do szatni. Spakował pośpiesznie swoje rzeczy i opuścił teren lodowiska. Nie był niczego pewien.
- Nie przejmuj się. Wróci i jeszcze będzie ze mną jeździł - skomentował Akutagawa, gdy zatrzymał się obok trenera Fukuzawy.
- Skąd w tobie taka pewność?
- Jest zbyt uparty, aby nie spróbować, jeśli ma okazję. Potrzebuję tylko czasu - wzruszył ramionami.
- Nie wiem co między wami zaszło, ale twoje przekonania w połączeniu z jego reakcją na twój widok brzmią wątpliwie.
- Takie nie będą. Idź już lepiej, ja trochę potrenuję.
- Zobaczymy - Yukichi nie podzielał jego pewności.
Patrzył przez moment jak ten odjeżdża na środek tafli, zanim ostatecznie się pożegnał i wyszedł.
Otworzył drzwi i przekroczył próg mieszkania, czując radość z powrotu do domu, jakiej nie doświadczył już od jakiegoś czasu. Z drugiej strony jego nogi dawno nie miały okazji odczuwać takiego zmęczenia.
- O, wróciłeś wreszcie - Gin wychyliła głowę z kuchni. - Gdzie by - zaczęła, ale przerwała widząc co trzymał w prawej ręce. - Wracasz? - zapytała z ekscytacją, podchodząc do starszego brata.
- Jeszcze nie wiem - stwierdził, odstawiając łyżwy na bok.
- Jak to nie wiesz? Jeździłeś. Odkąd postanowiłeś zrezygnować nie dotknąłeś ich, aż do teraz - zauważyła nieco zagubiona.
- Mam pewien powód, żeby po nie sięgnąć. Nie musi jednak znaczyć to zupełnie niczego – stwierdził, mijając młodszą siostrę i zmierzwił jej włosy. - Idę spać, a ty lepiej idź pilnuj tego co piekłaś, bo ci się spali – dodał z lekkim uśmieszkiem, po czym odszedł do swojego pokoju.
Gin faktycznie pognała do kuchni, zastanawiając się nad tym co usłyszała. Ryuu był tak zagadkowy i oszczędny w słowach, że tylko obudził w niej determinację, aby czegoś się na temat jego tajemniczej motywacji dowiedzieć. Naprzód musiała jednak uratować pizzę z piekarnika.
Atsushi po powrocie do domu, gdy postanowił spróbować zasnąć by zostawić sensacje dzisiejszego dnia za sobą srogo się zawiódł. Wiercił się z boku na bok, nie mogąc nawet marzyć o odrobinie snu. Dręczyły go wszystkie rzeczy z dzisiejszego dnia do tego stopnia, że jego myśli pędziły jak szalone i nawet jemu trudno było za tym nadążyć. Myślał o Kyouce, zastanawiając się nad tym jak się naprawdę czuje. Miał wrażenie, jakby był ostatnim dupkiem, bo ona rozczytała jego emocje, niczym z otwartej księgi. Nie chciał, aby winiła się przez splot wypadków losu za zostawienie go z prawie niczym. No właśnie. Odmówił mu, ale jego słowa wciąż kołatały mu z tyłu głowy, mimo prywatnej urazy do tego człowieka. Był jego jedyną możliwie realną szansą.
Obaj mieli tego całkowitą świadomość. Jeździli w przeszłości razem. Posiadali potrzebne wobec partnera do jazdy zaufanie i dobrze siebie znali. Chociaż on nie był pewny, czy teraz potrafiłby mu tak jak wtedy zaufać.
Dlaczego wrócił właśnie w tym momencie?
Minęło kilka lat, odkąd odszedł z łyżwiarstwa. Nie rozumiał jego nagłej pobudki, ale miał nadzieję, że w rzeczywistości nie miał z tym planem pierwotnie nic wspólnego. Wypadek Kyouki mógł zwyczajnie stać się dla niego wygodną furtką, żeby mógł spróbować wrócić na lód.
Był zagubiony w tym wszystkim. Nagły powrót jego słodko-gorzkiej przeszłości w postaci jednej osoby. Czuł tak wiele sprzecznych emocji z tą sytuacją związanych. Pragnął zatrzasnąć z gniewem drzwi i nie dać mu się wkraść znowu do jego życia. Część jego jednak wciąż echem odtwarzała wystosowaną propozycję. Nie chciała się poddać, po tym ile pracy i wysiłku wkładali, aby występować podczas sezonu. W końcu co złego miałoby się stać?
Mieli tylko razem występować. Robili to nie raz w przeszłości. Obawiał się jednak tego.
Przerażało go to, że mógłby ponownie wpaść w stare sidła, choć po takim czasie sam miał to za mało prawdopodobne. Był to zamknięty rozdział, a to co było nie powinno mieć prawa wrócić.
Może faktycznie powinien złapać, wyciągniętą do niego dłoń? Patrzeć na to przez pryzmat czysto biznesowy. On wykorzysta Akutagawę, aby jego dotychczasowa praca z Izumi się nie zmarnowała.
W zamian dając mu możliwość rozgrzania się i powrotu do ich obu ukochanego sportu.
Później on znajdzie sobie kogoś do jeżdżenia, a do Atsushiego wróci przyjaciółka. Proste.
Czysta formalność bez żadnych ukrytych motywów, lecz wciąż budząca w nim wątpliwości.
Poderwał się do siadu, chowając twarz w dłoniach. Nie miał pojęcia co z tym wszystkim zrobić. Wiedział jednak, że mimo obecnej odmowy będzie czekał. Jedno jego słowo mogło znowu zmienić wszystko. Dać mu szansę, aby się zaprezentować, choć ten kogo miał mieć za partnera mógłby dostać w swoje dłonie karty, mogące zniszczyć jego spokój. Życie, które do chwili, gdy nie ujrzał go dziś na tafli wydawało się dość spokojne i poukładane. Nie miał pojęcia co powinien zrobić.
Był rozdarty, przerażony wizją podjęcia nieodpowiedniej decyzji. Może też trochę paranoiczny.
Wziął głęboki wdech i wydech, starając się uspokoić. Nic się przecież nie działo, a on czuł się coraz bardziej zestresowany. Wstał i podszedł do swojej biblioteczki z książkami. Wiedział kto powinien mu pomóc w tym wszystkim. Kyouka. Byli drużyną, więc powinna móc mieć swoje zdanie w tej kwestii. Jutro z nią porozmawia i dostosuje do tego, co mu zasugeruje. Z tą myślą wyciągnął z półki jakiś kryminał, który jej zamierzał przywieźć. Zastanowił się też, gdzie mógł mieć jakiś stary telefon. Znalazł go po jakimś czasie poszukiwań i spakował do plecaka. Szukanie tych rzeczy pozwoliło mu się rozluźnić. Wrócił do łóżka i tym razem dużo spokojniejszy zdołał usnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz