Wiodłeś spokojne życie w małym miasteczku. Jednak zmieniło się to, gdy w pewnym momencie wdarło się do niego Zło wyczuwalne nawet w powietrzu. Zauważasz to, lecz żyjesz swą rutyną, z złudną nadzieją, że to nie ciebie ono dotyczy. Cała nadzieja upada, gdy to Zło przybywa w ludzkiej formie dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn. Są uzbrojeni, wydają rozkazy twej matce, sytuacja jest napięta. Twa rodzicielka zanosi się płaczem i o coś błaga. Jedno wcielenie zła każe jej się zamknąć, a gdy nie spełnia polecenia pada strzał. Kobieta pada na ziemię, a czerwona ciecz wyciekająca z rany rozpoczyna proces tworzenia kałuży. Ojciec twój widział całe zajście stojąc na schodach. Stoisz za nim i przyglądasz mu, zastanawiając co się zaraz stanie. Twój młodszy brat skryty w pokoju nasłuchuje tego wszystkiego, siedząc przy drzwiach. Nie musi nawet widzieć tego co się dzieje, by zdawać sobie sprawę, że wasz czas jest policzony. Ojciec odwraca się w twoja stronę i krzyczy, żebyś uciekał. Patrzysz na niego otępiały, widzisz napastników, którzy wchodzą na schody.
Rodzic odwraca się w ich stronę i po raz kolejny krzyczy, byś uciekał, mocując się z jednym mężczyzną. Mimo uczucia paraliżu zmuszasz swe ciało do ruchu i zaczynasz biec. Drugi z mężczyzn wyminął twego ojca i swego kompana, którzy prowadzili zaciekła walkę i podążył za tobą, mówiąc, że mu nie uciekniesz. Mówiąc to przechodził obok drzwi pokoju Twego młodszego brata, które nagle uchyliły się i właściciel pokoju złapał go za nogę kurczowo, nie chcąc puścić. Spogląda na ciebie i przekaz w jego spojrzeniu, ma takie samo znaczenie, jak rozkaz wydany przez ojca; uciekaj. Z trudem obracasz się i znów zaczynasz biec. Słyszysz, jak mężczyzna próbuje pozbyć się trzymającego go chłopca za nogę, kopiąc go. Jednak on nie puszcza, jedynie wydaje z siebie jęki bólu. Dobiegasz do swego pokoju i zamykasz na klucz. Podbiegasz do okna i otwierasz na oścież, wchodząc na nie.Wychylasz się, wyciągając rękę w stronę rynny. Muskasz ją lekko palcami. W tym czasie twój brat zostaje z całej siły kopnięty w głowę, tracąc przytomność przez to. Zagrożenie na nowo zaczyna łowy. Wychylasz się bardziej, aż w końcu chwytasz się rynny, by chwilę potem po niej zjechać w dół. Nie należało to do najprzyjemniejszych doznań, lecz to nie jest takie istotne. Znów rozpoczynasz bieg.
Uciekasz co sił w nogach, nie oglądając za siebie. Zaczyna brakować ci powoli tchu, lecz wiesz, że nie możesz się zatrzymać. Robisz to dopiero, gdy jesteś wystarczająco daleko. Opierasz dłonie na kolanach, pochylając się i biorąc głębokie oddechy.Po krótkiej chwili prostujesz się i obracasz. Z oddali jesteś w stanie ujrzeć budynek, w którym wcześniej mieszkałeś pogrążony w płomieniach. Na twych oczach spala się epizod Twego życia i miejsce twojego poczęcia zarazem. Zagryzasz wargi i zaciskasz dłonie w pięści. Po twych policzkach spływają łzy. Twe oczy, przyglądając się destrukcyjnemu tańcu ognia lśnią nienawiścią. Poprzysięgasz zemstę. Odchodzisz, lecz jeszcze tu wrócisz. Bo oni cię wybrali, byś przeżył i dokonał pomsty.
______________________
Ten tekst był małym eksperymentem, gdyż pewnej nocy naszło mnie na doskonalenie się w pisaniu. Chyba nie wyszło mi to źle, lecz opinię zostawiam dla Was.
Szczerze, to nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńNo podobało mi się, tylko strasznie krótkie. Mogłabyś też dodać trochę więcej opisów uczuć, czy coś, tak mi się wydaje.
I w sumie to chcę więcej.
Prosium. ;-;
~Dobrze-wiesz-kto
Czemu takie krótkie? :c
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Na pewien sposób. Podobało mi się. Takie... inne? Ale jakie fajne. Przeczytałam dwa razy. Ot tak, przyszła mi na to ochota, więc przeczytałam dwa razy. I za każdym razem wciągnęło mnie tak samo.
Czekam na więcej!